Tym razem poszło o nową kampanię promocyjną, której symbolem jest kobieta w bikini, oraz o podawanie cen, które nie uwzględniały wszystkich dopłat.
Promocyjne ceny na wakacje w ciepłym klimacie zaczynały się od 8 funtów (plus wszystkie dodatkowe opłaty), a kampania odbywała się pod hasłem „zarezerwuj sobie słońce".
Okazało się jednak, że w większości miejsc reklamowanych w kampanii promocyjnej wcale nie jest ciepło- (0-14 stopni C) a godzin słońca nie było więcej, niż trzy dziennie. Więc w żadnym wypadku nie jest możliwe paradowanie tam w bikini, chyba że na wierzch założy się ciepły płaszcz. Wśród reklamowanych przez panią w bikini tras było Oslo, Glasgow, Londonderry, Lourdes Aarhus i Bilund w Danii oraz Frankfurt, Hamburg i Duesseldorf W Niemczech. Najzimniej było w Oslo — zero stopni. Najcieplej w Lourdes — 14.
- Uznaliśmy, że typowy konsument, klient Ryanaira zasugeruje się wizerunkiem kobiety ubranej tylko w bikini trzymającej drinka w ręku i wygrzewającej się na słońcu, uznając że jest to miejsce, gdzie jest ciepło i można się tam opalać w okresie kiedy obowiązują promocyjne ceny. Ponieważ jednak okazało się, że to nieprawda, uznaliśmy że reklama wprowadza konsumentów w błąd — napisała w oświadczeniu ASA.
Z kolei Ryanair, który opinię ASA „przyjął do wiadomości", zaskarżył ogłoszenie swego największego rywala — Easyjeta, który prowadził kampanię promocyjną dla pasażerów biznesowych pod hasłem „U nas zapłacisz mniej". Ryanair udowodnił, że na niektórych trasach sprzedaje bilety taniej, niż brytyjski rywal. ASA przyznała Ryanairowi rację, a EasyJet zgodził się przerwać tę kampanię.