Zaczęło się dobrze dla miejscowej publiczności: Ferrari Fernando Alonso wystrzeliło jak z procy z czwartego pola startowego. – Nie rozumiem, skąd nagle pojawił się Alonso. Startował 16 metrów za mną, a już w połowie prostej jechaliśmy bok w bok – mówił po wyścigu Sebastian Vettel, który pierwszy raz w sezonie startował z drugiego miejsca. Przegrał walkę o pole position z Markiem Webberem.
Alonso wcisnął się po wewnętrznej w pierwszy zakręt, zostawiając za sobą Webbera. Australijczyk spadł także za Vettela, który zaatakował od zewnętrznej. Czwarty pędził Hamilton. Szybko stało się jasne, że to między nimi rozegra się walka o podium. Wielkim przegranym na starcie okazał się Jenson Button, który z piątego miejsca spadł na jedenaste.
Prawie 80 tys. kibiców ryczało z radości, kiedy Alonso mknął po prostej startowej, próbując zyskać przewagę nad ścigającą go trójką. Vettel nie mógł zbliżyć się na tyle, aby zaatakować na torze, zatem stratedzy Red Bulla postanowili załatwić sprawę w alei serwisowej. Niemiec jako pierwszy zjechał po nowe opony i wydawało się, że późniejszy o jedną rundę zjazd Alonso pozbawi go prowadzenia. Tak się jednak nie stało, bo Vettel wrócił na tor tuż za jadącymi pod koniec pierwszej dziesiątki Buttonem i Felipe Massą. Obaj nie stawiali oporu i szybko dali się wyprzedzić, ale cenny czas i tak został stracony. Alonso utrzymał się z przodu.
McLaren czyha
Miejscowi kibice pożegnali się z nadzieją na jego zwycięstwo podczas drugiej rundy wizyt w boksie. Vettel przeskoczył przed Hiszpana, także Hamilton, maksymalnie opóźniający swoje zjazdy na pas serwisowy, po drugiej zmianie opon znalazł się przed kierowcą Ferrari. Teraz czerwone auto miał na celowniku Webber. Alonso – mimo wyraźnie słabszego tempa jazdy, zwłaszcza na twardych oponach – tanio skóry nie sprzedał, ale w końcu musiał się poddać. Po wcześniejszym zjeździe na czwartą zmianę opon kierowca Ferrari stracił szansę na finisz w pierwszej trójce.
Tymczasem z przodu Hamilton krok po kroku zbliżał się do lidera. Dwadzieścia okrążeń przed metą Vettel usłyszał przez radio, że ma nie korzystać z systemu KERS. McLaren zwietrzył szansę i przekazał tę informację Hamiltonowi, który dziesięć rund przed końcem jechał już z nosem w tylnym skrzydle Red Bulla. – Czułem się jak w Chinach [jedyny wyścig, którego Vettel w tym sezonie nie wygrał, wyprzedził go Hamilton] – mówił po wyścigu Niemiec. – Opony mi się kończyły i modliłem się, żeby Lewis miał tak samo.