Poprawiająca się sytuacja w branży informatycznej, o czym świadczą przyzwoite wyniki firm z tego sektora za I kwartał, oraz planowane inwestycje, m.in. w nowe produkty, skłoniły zarząd Sygnity do poszukiwania nowych pracowników.
Firma, jak wynika z informacji „Rz", wynajęła do tego zadania kilka agencji headhunterskich. – Prowadzimy intensywny proces rekrutacji – potwierdza Michał Michalski, rzecznik Sygnity. Nie chce jednak wypowiadać się szerzej na ten temat. Przez ostatnie kilka lat giełdowa spółka kojarzona była raczej ze zwalnianiem załogi.
W ciągu czterech lat zatrudnienie w Sygnity zmniejszyło się prawie o połowę, do niewiele więcej niż 1,8 tys. osób. Dlatego informacja, że firma szuka nowych pracowników, jest sporą niespodzianką, tym bardziej że robi to przy pomocy zewnętrznych specjalistów, co nie jest najtańszym sposobem na pozyskiwanie ludzi. Inne firmy z branży również w ostatnich kwartałach sygnalizują potrzebę zwiększania zatrudnienia, ale zazwyczaj starają się załatać luki, przyjmując na staże studentów. Taką metodę preferuje m.in. krakowski Comarch.
Dlaczego zatem Sygnity wybrało dużo droższą metodę? Z rozmów z przedstawicielami firm, które pracują dla Sygnity, wynika, że giełdowa spółka szuka przede wszystkim informatyków, projektantów i architektów rozwiązań informatycznych z dużym doświadczeniem. W kręgu zainteresowania są również sprzedawcy. – Interesują nas osoby ze sporym stażem i dużymi ambicjami – mówi jeden z łowców głów. Woli, ze względu na charakter pracy, pozostać anonimowy. Przyznaje, że z uwagi na oczekiwania klienta poszukuje dla niego pracowników głównie w innych firmach z branży nowych technologii. Szacuje, że Sygnity może potrzebować ok. 100 nowych ludzi.
Przedstawiciele Sygnity twierdzą, że poszukiwania wcale nie będą się wiązały ze zwiększeniem zatrudnienia w grupie. Przypominają, że w ramach prowadzonej restrukturyzacji firma odchudza grupę kapitałową, wchłaniając spółki zależne, co powoduje zmniejszenie załogi, szczególnie w obszarze administracji. Dodatkowo Norbert Biedrzycki, prezes spółki od wiosny 2010 r., wprowadził w niej system ocen okresowych. Nie ukrywa, że pracownicy, którzy nie realizują postawionych przed nimi zadań, są zwalniani.