Reklama

Uwolnienie zapasów nie wpłynie na ceny na stacjach paliw

Minister gospodarki uwalnia zapasy ropy i paliwa. Ceny w rafineriach i na stacjach nadal są wysokie i trudno liczyć na obniżki. Problemem jest sytuacja na świecie i rynku naftowym

Aktualizacja: 08.07.2011 15:19 Publikacja: 08.07.2011 14:00

Uwolnienie zapasów nie wpłynie na ceny na stacjach paliw

Foto: Fotorzepa, Sławomir Mielnik

Minister gospodarki podpisał wczoraj rozporządzenie w sprawie obniżenia ilości zapasów obowiązkowych ropy naftowej i paliw na terytorium Polski.

– Wspólnie z przedstawicielami koncernów ustaliliśmy harmonogram, strukturę i ilość uwalnianego surowca – powiedział Waldemar Pawlak.

Wczorajsza decyzja nie jest niespodzianką, bo od kilku dni było wiadomo, że Polska włączy się w akcję Międzynarodowej Agencji Energii. Pod koniec czerwca zdecydowała ona o uwolnieniu zapasów przez kraje członkowskie. Podobny krok jak Polska podjęły m.in. Stany Zjednoczone i Holandia.

Z ustaleń wynika, że grupa Lotos uwolni ponad 40 tys. ton ropy naftowej, a pozostali, w tym PKN Orlen – 85 tys. ton benzyn silnikowych i oleju napędowego. – Łącznie będzie to prawie 130 tys. ton ropy naftowej i paliw w ciągu pierwszych tygodni lipca – dodał minister. Pawlak liczy, że dzięki temu na polskich stacjach będzie taniej.

Eksperci jednak studzą optymizm wicepremiera i twierdzą, że w najbliższych dniach na pewno nie tylko nie będzie taniej, ale ceny detaliczne jeszcze wzrosną. – Decyzja dotyczy śladowych ilości – mówi Urszula Cieślak, ekspert łódzkiego biura Reflex, które monitoruje krajowy rynek. – Codziennie w kraju zużywamy ok. 45 tys. ton paliwa.

Reklama
Reklama

Poza tym  przypomina, że sytuacja na rynku naftowym wyjątkowo nie sprzyja kierowcom, i to nie tylko w Polsce. Od kilku dni notowania ropy rosną z powodu sytuacji makroekonomicznej, w tym podwyżki stóp procentowych przez Europejski Bank Centralny. Poza tym American Petroleum Institute w środę późnym wieczorem poinformował o tygodniowym spadku o 3,2 mln baryłek rezerw ropy, a więc większym o 700 tys. od prognoz ekspertów. Wczoraj na londyńskiej giełdzie ceny wzrosły o ponad 2 dol. i baryłka gatunku Brent kosztowała w bieżących notowaniach ponad 116 dol.

Na giełdach paliwowych ceny poszły w  górę o 24 – 25 dol. na tonie. Za benzynę płacono 1050 dol., a za olej napędowy – 990 dol. – Jeśli dodamy do tego osłabienie polskiej waluty, to efekt może być tylko jeden – podwyżka cen paliwa w hurcie nawet o 5 groszy na litrze – mówi Urszula Cieślak. Może się więc okazać, że w weekend za benzynę trzeba będzie średnio w  kraju zapłacić 5,10 zł, a za olej ok. 4,95 zł.

– To działanie czysto wizerunkowe i dla sprzedaży detalicznej ta decyzja nie będzie mieć znaczenia – uważa Paweł Burzyński, analityk DM BZ WBK. – Orlen i Lotos na pewno będą  ustalały swoje cenniki, opierając się na tym, co się dzieje na światowym rynku.

Wielka wyprzedaż

Kraje związane z MAE sprzedadzą część swoich zapasów – w sumie 60 mln baryłek ropy w ciągu miesiąca. Na taką formę interwencji agencja zdecydowała się po raz trzeci w swojej 37-letniej historii. MAE wzięła sprawy w swoje ręce, po tym jak ostatnia sesja OPEC w Wiedniu nie przyniosła oczekiwanego porozumienia o zwiększeniu limitów wydobycia surowca, a ceny ciągle utrzymywały się powyżej 115 dol. za baryłkę gatunku Brent.

Materiał Promocyjny
System Arche dostępny też dla drobnych inwestorów. Wystarczy 10 tys. zł
Biznes
Nadchodzi Europejski Kongres Gospodarczy 2026. Dialog w centrum uwagi
Biznes
Szybka decyzja Londynu. Aktywa z lodówki trafią na Ukrainę
Biznes
„Lex Huawei” po pierwszym czytaniu w Sejmie. Są wyniki głosowania
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Biznes
Elektryfikacja flot do 2030? Australia odcina młodych od social mediów
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama