W minionym tygodniu akcje na rynkach wschodzących zyskały średnio 1 proc. Tym samym znalazły się na najwyższym poziomie od dwóch miesięcy. Skala zwyżki była jednak o wiele mniejsza niż w ostatnim tygodniu czerwca. Wynikało to z faktu, że skończył się tzw. window dressing. Sprowadzenie ratingu portugalskich obligacji do poziomu śmieciowego przez agencję Moody's też trochę wystraszyło inwestorów. Rozczarowały również piątkowe dane z amerykańskiego rynku pracy, które okazały się dużo gorsze, niż prognozowali analitycy.
Znacząco podrożały akcje na rosyjskiej giełdzie. Ponad 1,5-proc. wzrost indeksu pozwolił mu się wspiąć do najwyższego poziomu od połowy maja. To głównie zasługa dynamicznej zwyżki cen na rynku surowcowym. Udział spółek surowcowych w indeksie przekracza 50 proc.
Na drugim biegunie znalazły się akcje giełdy brazylijskiej, które są szczególnie czułe na doniesienia ze Stanów Zjednoczonych. Ponadto rynek spekuluje, że tamtejszy bank centralny nie obniży stóp procentowych, jak wcześniej sądzono.
Na warszawskiej giełdzie głównym wydarzeniem był debiut JSW. Poszukiwacze szybkich zysków zawiedli się, ale z punktu widzenia całego rynku ważniejsze jest to, że pojawienie się JSW na GPW na razie nie przełożyło się na większy ruch na rynku innych spółek. Być może więc zagraniczni gracze zrobili sobie wakacje, oddając pole krajowym inwestorom.
W ubiegłym roku w lipcu akcje zyskały prawie 8 proc. Teraz trudno będzie ten wynik poprawić, ponieważ w związku z wciąż napiętą sytuacją wokół peryferyjnych krajów UE inwestorów cechuje daleko posunięta ostrożność.