Cały rynek soczewek w naszym kraju jest wart ok. 200 mln zł. Jeszcze w 2004 r. uchodziły za towar niszowy, a na pewno nie taki, który łatwo znajdzie nabywców w Internecie. Firmy, które próbowały wówczas handlu szkłami kontaktowymi w sieci, można było policzyć na palcach jednej ręki. Teraz jest ich kilkadziesiąt, a e-handel odpowiada za ok. 20-30 proc. sprzedaży. A internetowi sprzedawcy soczewek otwierają kolejne stacjonarne sklepy. Najwięksi myślą o wejściu na parkiet.
- Rynek rozwinął się szybko głównie ze względu na różnice cen, które sięgają nawety 40-50 proc. w stosunku do salonów optycznych – mówi „Rz" Wojciech Kyciak, prezes firmy BezOkularow.pl. Inny powód to większy asortyment niż w niektórych sklepach stacjonarnych. – Do tego brak ograniczeń prawnych, który jest barierą w rozwoju handlu farmaceutykami w sieci – mówi „Rz" Paweł Grędysa, właściciel sieci TwojeSoczewki.com. – Soczewki w przeciwieństwie do leków nie są też towarem pierwszej potrzeby, można je zamawiać z wyprzedzeniem – dodaje.
Twojesoczewki. com rozwija jednak równolegle sprzedaż w tradycyjnych sklepach. Ma ich już 34, w ciągu roku chce uruchomić kolejnych 15.
Sprzedaż stacjonarną rozwija też lider rynku, krakowska firma Szkla.com, która ma 13 placówek. BezOkularow.pl poza Internetem handluje soczewkami w trzech własnych sklepach. Firma przygotowuje się do wejścia na rynek New Connect. – W tej chwili przekształcamy się w spółkę akcyjną, we wrześniu zgodnie z planem we wrześniu powinniśmy już działać w tej formule – mówi „Rz" Wojciech Kyciak. – Obserwujemy też sytuację na giełdzie, bo na razie koniunktura nie sprzyja debiutantom.
O giełdzie myśli też Szkla.com, największy gracz na rynku, ze sprzedażą 25,5 mln zł w 2010 r. - Rozmawiamy teraz z inwestorami finansowymi, ale bierzemy też pod uwagę New Connect. Docelowo myślimy o głównym parkiecie warszawskiej giełdy. Decyzję podejmiemy do końca roku - mówi „Rz" Mateusz Matula, prezes firmy.