Służby państwowe wypowiedziały wojnę równoległemu rynkowi wyrobów tytoniowych tworząc specjalne brygady do ścigania przemytu, prowadząc kontrole w przestrzeni elektronicznej oraz dając celnikom ciężarówki ze skanerami — pisze dziennik „Le Figaro".
Postanowiono nasilić walkę po zapoznaniu się z danymi statystycznymi francuskich służb celnych: w 2002 r. 28 tys. sklepów z prasą i papierosami bureaux-tabac sprzedało 87500 ton wyrobów tytoniowych (tona to 5 tys. kartonów), a obecnie sprzedają 62 800 ton. Opublikowano je z okazji skonfiskowania na północy kraju 3,8 ton papierosów z przemytu.
19 sierpnia celnicy użyli specjalnego skanera w ciężarówce: na autostradzie A25 koło Lille prześwietlili pojazd z irlandzką rejestracją. W rzekomych pudlach z pizzą znajdowało się 19 185 kartonów papierosów o wadze 3,8 ton i wartości miliona euro.
Cztery ciężarówki z takim skanerami krążą po drogach Francji w poszukiwaniu przemytu. Wysuwane ramię pozwala w niecałe 5 minut prześwietlić zawartość sąsiedniego TIR-a bez konieczności otwierania opakowań.
Spadek o 28 proc. wynika z aktywnej polityki ochrony zdrowia, ale nie tylko dzięki niej. Kupowanie na czarnym rynku jest nadal powszechne, stanowi 5 proc. zakupów artykułów z przemytu, podróbek i w Internecie. „Francja jest krajem tranzytowym w przemycie papierosów" — stwierdzają celnicy. Ponadto 15 proc. sprzedaży nie zasila kas państwa, bo jest zgodne z prawem, dokonywane w krajach sąsiednich, w sklepach wolnocłowych i w oficjalnych sklepach na świecie.