Bliskie otwarcie chińskich granic dla polskiej wieprzowiny to jedne z najbardziej gorących tematów w branży mięsnej. Firmy liczą na to, że tamtejsze władze zgodzą się na otwarcie swoich granic dla ich produktów podczas grudniowej wizyty prezydenta Bronisława Komorowskiego w Pekinie. Na temat terminu nie chcą spekulować w Głównym Inspektoracie Weterynarii. Jednak i tam spodziewają się, że Chiny powinny wydać zgodę na eksport polskiej wołowiny w najbliższych tygodniach.
– Trwa ostatni etap zatwierdzania listy zakładów, które będą mogły eksportować do Chin – mówi „Rz" Krzysztof Jażdżewski, zastępca głównego lekarza weterynarii.
Wśród chętnych do wejścia do Chin są największe spółki w branży mięsnej: Animex, Sokołów, Polski Koncern Mięsny Duda oraz Łmeat. Wszystkie one zaprosiły do swoich zakładów chińskich inspektorów. W pierwszej połowie tego miesiąca odwiedzili oni w sumie 14 przetwórni w naszym kraju.
Plusem Chin jest wielkość rynku i zamiłowanie tamtejszych konsumentów do mało popularnych na innych rynkach produktów. Ryszard Smolarek, prezes Łmeatu wyjaśnia, że Chińczycy za granicą poszukują m.in. uszu czy świńskich nóżek, które trudno jest sprzedać w innych krajach.
Analitycy studzą zapał mięsnych spółek. - Firmy, które chcą eksportować do Azji, m.in. Chin, muszą zdawać sobie sprawę z różnic kulturowych i językowych – mówi Andrzej Kalicki, szef Zespołu Monitoringu Zagranicznych Rynków Rolnych (FAMMU/Fapa). – Zbudowanie pozycji w Azji wymaga dobrych kontaktów z miejscowymi dystrybutorami i władzami oraz dużych inwestycji w promocję eksportowanych produktów – dodaje.