Związkowcy protestują przeciwko reformie emerytalnej i wydłużeniu czasu pracy niezbędnego do otrzymania państwowej emerytury.

Linie lotnicze starają się zminimalizować niedogodności, na jakie narażeni są ich pasażerowie. Większość zaproponowała  bezpłatną zmianę rezerwacji na inny termin. Linie  Lufthansy - Swiss, Brussels Airlines, Austrian Airlines i sama Lufthansa zdecydowały się na sugestię brytyjskich władz, by wypełnić tego dnia wszystkie samoloty tylko do połowy - powiedział „Rz" Aage Duenhaupt, rzecznik Lufthansy. Inni przewoźnicy - głównie z Bliskiego Wschodu - takie jak Emirates i Etihad odwołały wszystkie rejsy . Z kolei - jak powiedział Leszek Chorzewski, rzecznik Lotu - polski przewoźnik  postanowił wykonać wszystkie  połączenia, informując jednak pasażerów, że mogą wystąpić poważne opóźnienia.

Podobnie zdecydował australijski Qantas. A British Airways, Virgin i BMI wręcz zaleciły swoim pasażerom, by we środę do Wielkiej Brytanii się nie wybierali. Przedstawiciele brytyjskich linii jednak nie ukrywali swojego oburzenia i na samych strajkujących i na władze,które nie są w stanie zorganizować służb zastępczych, które zastąpiłyby ok 2 mln strajkujących. To nie do końca prawda, bo brytyjskie ministerstwo spraw wewnętrznych sprowadziło nawet pracowników konsularnych  ze swoich ambasad i przeprowadziło błyskawiczne szkolenia  wszystkich chętnych pracowników administracji  aby wsparli  tego dnia kontrolę graniczną. Jednakże UKBA - służba graniczna Wielkiej Brytanii ostrzega,że mimo tych środków  będzie w stanie pracować z wydajnością wynoszącą ok 50 proc.

Zarządzający Heathrow British Airports Administration ostrzega,że te opóźnienia i „korki" do odprawy paszportowej mogą  opóźnić wyjście z lotniska nawet do 12 godzin. Bez większych problemów natomiast mają odbywać się odloty z Wielkiej Brytanii

Negocjacje między władzami, a związkowcami trwały do ostatniej chwili. I mają trwać nadal,ponieważ organizatorzy protestu są gotowi go powtórzyć.