Decyzja Fiata z grudnia 2009 r. o przeniesieniu produkcji auta z Polski do Włoch oznaczała „wybór odważny i trudny" — podkreślił na uroczystej premierze w Pomigliano d'Arco szef grupy z Turynu, Sergio Marchionne. — Nie wynikała z rachunku ekonomicznego, a z przesłanek czysto racjonalnych, bo chodziło o specjalne powiązania Pandy z Włochami. Było więc normalne uprzywilejowane potraktowanie kraju, w którym FIAT ma swe korzenie — dodał. — Panda ma stać się „macchina della gente, peoples car" i nie trzeba chyba tłumaczyć tego określenia na język niemiecki. A ma kosztować w Europie poniżej 10 tys. euro.
Zakład pod Neapolem musi jednak udowodnić swą konkurencyjność i stać się przykładem dla całego włoskiego przemysłu. Lokalizacja produkcji miała uratować go, bo nie był wzorem rentowności, do 2009 r. produkował model Alfasud (w ostatnim roku powstało zaledwie 35 tys. sztuk). Wymagało to jednak zasadniczych zmian w zakładzie.
W czerwcu 2010 r. związki zawodowe zgodziły się na nowy system elastycznego czasu pracy, pozwalający utrzymać produkcję przez całą dobę 6 dni w tygodniu. Przyjęto go też w Mirafiori.
W Pomigliano zainwestowano ponad 900 mln euro w dostosowanie go do nowych norm pracy: 110 mln w przeszkolenie załogi (200 tys. godzin), 800 mln w nową zintegrowaną linię produkcyjną, w tym w ponad 600 robotów (np. 80 włoskich Comau wykonuje 520 spawów karoserii w ciągu 30 minut). To zapewnia. że kolejna panda wyjeżdża co 53 sekundy.
Teraz powstaje 1050 aut dziennie (270-300 tys. rocznie). Przy dużym popycie produkcję będzie można zwiększyć, choć sam Marchionne przyznaje, że sprzedanie 300 tys. sztuk będzie trudne z powodu konkurencji. Panda ma w swym segmencie A poważnych rywali: Renault Twingo, Peugeota 107, Citroena C1 i Volkswagena Up!, nie mówiąc o kultowej już „Pięćsetce".