– Gdy najwięksi rynkowi gracze poczują, że rośnie silna konkurencja, istnieje spore prawdopodobieństwo, że zaczną silniej bronić swoich pozycji – uważa Artur Tomala, szef polskiego oddziału banku inwestycyjnego Goldman Sachs. Dodaje jednak, że raczej spodziewa się fuzji już obecnych w Polsce podmiotów, niż wchodzenia na rynek nowych graczy.
Ma się tak stać z dwóch powodów. Po pierwsze polski sektor usług finansowych jest rozdrobniony – na zagranicznych rynkach często trzech graczy dominuje. Po drugie wiele europejskich banków boryka się z problemami na rodzimych rynkach i ich wydatki na przejęcia w Polsce byłyby trudne do zaakceptowania przez akcjonariuszy.
– Gdy spółka jest u siebie wyceniana na poziomie np. 0,5 razy cena do wartości księgowej, trudno by jej było znaleźć silne uzasadnienie kupna polskiej instytucji, która może być kwotowana na np. 1,5 razy cena do wartości księgowej – dodaje Tomala.
Największych ruchów konsolidacyjnych Goldman Sachs spodziewa się w branży spożywczej i farmaceutycznej. Pomimo kryzysu wydatki w tych sektorach są stabilne.
Na dynamikę na rynku fuzji i przejęć nadal negatywnie wpływa wciąż mało stabilna sytuacja gospodarcza w Europie.