I to pomimo kryzysu. UEFA nie ulega jednak entuzjazmowi, już wcześniej wezwała kluby do weryfikacji wydatków, zwłaszcza tych na transfery i ogromne gaże sportowych gwiazd.
W zakończonym sezonie piłkarskim 2010/2011 wpływy dwudziestu największych klubów piłkarskich świata sięgnęły 4,4 mld euro, czyli były o 3 proc. wyższe niż sezon wcześniej – wynika z najnowszego raportu Football Money League 2012 firmy Deloitte. Czołówka największych klubów (pierwsze pięć miejsc) pozostała niezmieniona.
Liderem zestawienia pozostał Real Madryt z wpływami na poziomie 479,5 mln euro, o 9,3 proc. więcej niż w sezonie 2009/2010. Kolejny był także hiszpański klub FC Barcelona: 450,7 mln euro (wzrost o 13,2 proc.), a następny: brytyjski Manchester United z wpływami na poziomie 367 mln euro (wzrost o 4,9 proc.). Za nimi uplasowały się jeszcze w pierwszej piątce Bayern Monachium z 321,4 mln euro przychodów oraz Arsenal z wpływami na poziomie 251,1 mln euro. - Ciągły wzrost przychodów generowanych przez kluby z czołowej dwudziestki, widoczny w sezonie 2010/11 podkreśla ich siłę, zwłaszcza w trudnych czasach. Choć tempo wzrostu przychodów spadło z 8 proc. w sezonie 2009/10 do 3 proc. w 2010/11, duże i lojalne rzesze kibiców, ogromna oglądalność i atrakcyjność dla partnerów biznesowych sprawiły, że kluby te oparły się spowolnieniu gospodarczemu – komentuje w raporcie Dan Jones, Partner Sports Business Group w Deloitte UK.
Mimo optymistycznego trendu UEFA nie ustaje w upominaniu klubów w kwestiach finansowych. - Wymóg, który zacznie obowiązywać od roku 2013, zachęca właścicieli klubów do perspektywicznego spojrzenia na ich rozwój w kontekście generowanych przychodów, inwestycji w obiekty sportowe i młodą kadrę piłkarską oraz wzmożonej kontroli wydatków – podaje Deloitte.
- Największe wyzwanie, jakie stoi przed futbolem, pozostaje takie samo - to konieczność większej kontroli wydatków, zwłaszcza wynagrodzeń piłkarzy oraz opłat za transfery - komentował w ubiegłorocznym raporcie o europejskim rynku piłki nożnej Jones.