– Wspólna Reprezentacja Związków Zawodowych JSW organizuje w poniedziałek konferencję poświęconą zakończeniu mediacji w dwóch sporach zbiorowych – poinformował „Rz" Piotr Szereda, rzecznik jastrzębskich związkowców.
Roman Brudziński, wiceszef „S" w JSW, zapowiedział masówki w kopalniach spółki i referendum strajkowe, które może się odbyć już w tym tygodniu. – Sprawa nowych, niekorzystnych umów o pracę dotyczy na razie 400 osób w skali spółki, ale za parę miesięcy dotknie to dużo większej grupy, bo pan prezes będzie chciał w drugą stronę ujednolicić umowy – mówi Brudziński. Wywołany do tablicy Jarosław Zagórowski, szef JSW, odpowiada, że umowy są zgodne z kodeksem pracy (związkowcy argumentują, że nowym górnikom zabiera się część przywilejów z Karty górnika, np. tzw. węgiel emerycki).
Wiele emocji budzi też sprawa podwyżek w JSW. Zwłaszcza że jak wyliczyła spółka, pensje załogi tej firmy wzrosły od 2000 r. o 125 proc.
Średnia płaca górników z Jastrzębia jest obecnie najwyższa, jeśli chodzi o branżę węgla kamiennego w Polsce – mniej zarabiają nawet górnicy z prywatnej Bogdanki, która jest najbardziej efektywna. Lubelscy górnicy nie dostali też nagród z zysku za 2011 r., a jastrzębscy dostali do podziału 130 mln zł (oprócz tego przysługują im m.in. 150 zł tzw. piórnikowego czy ekwiwalent za zwrot kosztów przejazdu urlopowego drugą klasą do 600 km w jedną stronę).
Jak wyliczyła „Rz", gdyby zarząd JSW spełnił kolejny raz płacowe żądania związkowców (w ubiegłym roku przed debiutem załoga wywalczyła 5,5 proc. podwyżki), średnie płace w spółce przekroczyłyby poziom 8 tys. zł brutto, a sama podwyżka kosztowałaby firmę ponad 130 mln zł w skali roku. Zwłaszcza że związki zawodowe domagają się podwyżki stałej części pensji, w której zarząd godzi się co najwyżej na poziom inflacji, proponując jednocześnie zwiększenie wynagrodzeń w części zmiennej, która nie rzutuje na koszty firmy, gdy ta może się znaleźć w gorszej sytuacji.