O koncesje na to złoże starają się  już kopalnie Mariola i Jaworzno, ta pierwsza ma już nawet dokumentację środowiskową. Czemu do wyścigu staje również  sosnowiecki Kazimierz Juliusz? Kopalni po prostu kończy się powoli udostępnione złoże węgla, które wystarczy jeszcze na ok. sześć lat.

- Wcześniej rozpoznawali złoże bezpośrednio sąsiadujące z kopalnią, ale nie potwierdziły się wcześniejsze przypuszczenia, że były to zasoby nadające się do wydobycia. Stąd zainteresowanie Janem Kantym – powiedział Roman Łój, prezes Katowickiego Holdingu Węglowego. – To jednak wymagałoby wydrążenia 20 km wyrobisk w kamieniu, co szacujemy wstępnie na ok. 700 mln zł w ciągu 4-5 lat, dlatego potrzebny będzie do tego partner finansowy, bo ani kopalnia, ani KHW nie ma takich środków, a dla banków potencjał Kazimierza-Juliusza nie jest miarodajny – tłumaczy.

Kopalnia przygotowuje już wniosek o koncesję. Zakup samej informacji geologicznej to koszt ok. 1 mln zł. Konieczny jest także raport oddziaływania na środowisko. - A jak o to samo złoże stara się więcej niż jeden podmiot, resort środowiska powinien ogłosić konkurs ofert. Jednak my jako spółka skarbu państwa nie możemy liczyć tutaj na taryfę ulgową – powiedział Roman Łój. – Nie wykluczamy, że Kazimierz Juliusz złoży wniosek o koncesję jeszcze w tym roku. Jesteśmy na gorszej pozycji niż Mariola i Jaworzno i zdajemy sobie sprawę, że czas działa tu na naszą niekorzyść, ale to nie jest bieg na 100 m, tylko raczej długi dystans – dodaje.