Włoska grupa samochodowa, podobnie jak inne spółki motoryzacyjne w Europie, cierpi z powodu recesji i cięć budżetowych, bo konsumenci odraczają zakupy. W związku z tym stara się inwestować gdzie indziej, np. w USA czy Brazylii. To wzbudza niepokoje, że może ogłosić jesienią plany zamykania fabryk.
Te obawy są bezpodstawne – twierdzą osoby, które rozmawiały latem z szefem grupy, Sergio Marchionne. – Na spotkaniu ze związkowcami 1 sierpnia Marchionne powiedział, że zamknął już zakład w Termini Imerese na Sycylii, więc teraz kolej na inny kraj europejski – stwierdził jeden związkowiec. – Sadzę, że nic nie zrobi – dodał.
Inne kraje podejmują istotnie działania. Peugeot planuje likwidację ponad 10 tys. miejsc pracy i zamknięcie fabryki po raz pierwszy od 20 lat. General Motors ma zamknąć w 2017 r. fabrykę Opla w Bochum.
Marchionne zamierza uniknąć zamykania fabrykwe Włoszech, a zamiast tego będzie wstrzymywać w nich produkcję – twierdzi inny związkowiec. Przerwy w pracy pozwolą obniżyć koszty w okresie małego popytu.
Decyzja o nie zamykaniu fabryk wynika nie tylko z kalkulacji kosztów. Dokonywane dotąd inwestycje, możliwa zmiana warunków gospodarczych w Europie i nadzieje na ulgi podatkowe od kosztów pracowniczych we Włoszech sugerują także, że szef Fiata odroczy wszelkie większe zmiany w planach inwestycyjnych we Włoszech.