Czerwona Torebka jeszcze w tym roku zadebiutuje na GPW. Zamierza sprzedać ponad 16,3 mln nowych akcji i pozyskać brutto 281 mln zł. Pieniądze przeznaczy na rozbudowę sieci pasaży handlowych. Obecnie ma ich 24, a do końca roku zamierza pozyskać pozwolenia na użytkowanie dodatkowych 36 placówek.
– Już od 2015 roku planujemy otwierać ponad 200 pasaży rocznie, dzięki czemu w 2021 roku działać ma blisko 1900 Czerwonych Torebek – mówi Ireneusz Kazimierczyk, prezes spółki. Dodaje, że w Polsce jest jeszcze bardzo dużo miejsca na tego typu placówki.
W sumie łączny koszt przedsięwzięcia szacowany jest na blisko 4,5 mld zł. Potrzebne na te inwestycje środki spółka zamierza pozyskiwać z banków. Kolejnej emisji akcji na razie nie planuje.
Tymczasem pojawia się pytanie, czy teraz inwestorów Czerwonej Torebce nie odbierze Alior Bank, który również właśnie przeprowadza ofertę publiczną? – Nie obawiamy się tego. Wręcz przeciwnie. Duże oferty zawsze rozgrzewają rynek – mówi Bartłomiej Godlewski, dyrektor ds. sprzedaży w DM BZ WBK (oferujący).
Eksperci mają problem z zaklasyfikowaniem tej spółki do konkretnej branży. Zwykło się bowiem uważać ją za handlową. Jednak de facto źródłem jej przychodów jest działalność deweloperska, pośrednictwo i wynajem.