Wczoraj utrzymywał się obserwowany od dłuższego czasu spadkowy trend notowań miedzi, złota i srebra.
Za tonę czerwonego metalu płacono na giełdzie w Londynie już poniżej 6700 dol. – czyli najmniej od lipca 2010 roku. Od ostatniego tegorocznego szczytu notowań w lutym miedź potaniała o niemal jedną piątą.
Spadki nabrały tempa w ostatnich tygodniach, głównie na fali słabszych od oczekiwanych danych makroekonomicznych z Chin (największy konsument metalu) oraz zapowiedzi wygaszania programu „drukowania dolarów" w Stanach Zjednoczonych już w II połowie tego roku. To te pieniądze w dużej mierze były lokowane w metale, co napędzało wzrost notowań.
Zapasy miedzi na LME wzrosły do 664,9 tys. ton, czyli do poziomu najwyższego od lipca 2003 roku. Ponadto wydobycie wznowi kopalnia Grasberg w Indonezji, druga pod względem wielkości na świecie. Była unieruchomiona od maja.
Bardzo słabo radzą sobie metale szlachetne – złoto i srebro. Zapowiedź ograniczenia pompowania miliardów dolarów w rynki powoduje, że coraz mniejsze są obawy inwestorów o inflację. Żółty kruszec kosztował wczoraj poniżej 1290 dol. za uncję trojańską (cena spot), czyli najmniej od września 2010 roku. Od ostatniego szczytu notowań w październiku ubiegłego roku złoto potaniało o prawie 30 proc. Większość analityków ankietowanych co tydzień przez agencję Bloomberg obstawia dalszy spadek notowań, ewentualnie chwilową stabilizację.