51-letni Slym brał udział w posiedzeniu rady nadzorczej tajlandzkiej spółki zależnej Tata. Wraz z żoną zatrzymał się w pokoju na 22 piętrze hotelu Shangri-La. Obsługa hotelowa znalazła jego ciało na czwartym piętrze, które wystaje poza linię budynku.
Tajska policja poinformowała, że została wezwana do hotelu Shangri-La około 7.45 rano, kiedy personel znalazł ciało Slyma. Obudzili jego żonę, która była zszokowana, kiedy dowiedziała się, co się stało z jej mężem.
Policja poinformowała, iż nie znalazła żadnych śladów walki, okno było otwarte. Według rzecznika policji okno było na tyle nieduże, że nie ma mowy o przypadkowym upadku. Slym, postawny mężczyzna musiał się przez nie przecisnąć. Dlatego też według wstępnych ustaleń policji prezes popełnił samobójstwo. Wskazuje na to także trzystronicowy list, jaki pozostawił.
Rzeczniczka Tata Motors, największego koncernu motoryzacyjnego w Indiach, odmówiła komentarza w sprawie możliwych przyczyn śmierci Slyma. Firma opublikowała jedynie oświadczenie w którym stwierdziła, że Slym był skutecznym przywódcą w trudnych warunkach rynkowych. W tata Motors pracował od 2012 roku i został zatrudniony, by ożywić sprzedaż Taty w Indiach, gdzie udział firmy w rynku stale spadała.
Slym - obywatel Wielkiej Brytanii, odpowiadał za rynek motoryzacyjny w Indiach i rynki międzynarodowe, w tym Koreę Południową, Tajlandię i RPA, ale nie nadzorował luksusowych marek Jaguar i Rover, które Tata Motors kupił w 2008 roku.