W japońskim nowym roku finansowym - od 1 kwietnia - wchodzi w życie wyższy podatek 8 proc. (wcześniej 5 proc.), zaproponowany przez poprzednią ekipę rządzącą, obecnie w opozycji, ale zatwierdzony przez rząd premiera Shinzo Abe. Do takiego posunięcia nakłaniały Japonię Międzynarodowy Fundusz Walutowy i agencje ratingowe argumentując, że przyczyni się do zapanowania nad ogromnym długiem finansów publicznych nawet kosztem krótkoterminowego spowolnienia tempa gospodarczego.
Toyota planuje w kwietniu produkcję ok. 12 tys. samochodów dziennie, o 15 proc. mniej niż rok wcześniej. W styczniu zwiększyła dzienną produkcję o 4 proc., a w lutym i w marcu przewidziała wzrost o 3 proc. — podała osoba znająca plany firmy. Wynikają one ze spodziewanego zwiększenia popytu w ostatnich miesiącach roku, gdy Japończycy przyspieszą kupowanie mieszkań, samochodów, innych dóbr trwałego użytku, takie luksusowych, zanim zdrożeją. Także dziennik „Nikkei" wymienił liczbę 12 tys. aut dziennie.
Rzecznik Toyoty, Naoki Sumino oświadczył, że firma nie ujawnia miesięcznych planów produkcji.
W ubiegłym tygodniu firma ogłosiła, że zmniejszy w tym roku produkcję w Japonii o 6 proc. do 3,15 mln pojazdów. Członkowie jej kierownictwa mówili, że spadek sprzedaży po podwyższeniu podatku jest nieuchronny. — Oczywiście dostosowujemy dzienną wielkość produkcji, ale nie doszukiwałbym się w tym czegokolwiek istotnego — stwierdził jeden z nich.
Prezes Akio Toyoda powiedział wcześniej, że chce ograniczyć skutki podwyżki podatku na sprzedaż do najwyżej 3 miesięcy. — Chcemy tak zrobić, by od lipca można było widzieć poprawę nastrojów.