Rz: Operatorzy telefonii komórkowej kuszą nas telefonami za złotówkę. Skąd wziął się fenomen tego typu promocji?
Leszek Mellibruda:
Najpierw przyzwyczailiśmy się, że można dostawać różne rzeczy za darmo. Jeszcze kilka lat temu do czasopism i magazynów dodawane były gratisowo różnego rodzaju próbki. Rozdawanie namiastek produktów oswoiło nas z tym, że można coś dostawać. Potem okazało się jednak, że skoro otrzymujemy coś za darmo, to musi to być mniej warte niż to, za co musimy zapłacić. Wtedy wprowadzono system symbolicznej złotówki, która nie wzbudza w nas odruchu nieufności – skoro coś jest za darmo, to jest albo wadliwe, albo niepełnowartościowe, albo słabszej jakości.
W momencie zakupu złotówka to tyle co nic, pewnie dlatego tak łatwo się nabieramy?
Rolę odgrywa też czynnik psychologiczny. To odwoływanie się do odruchowych i podświadomych mechanizmów związanych z zaciąganiem długów wdzięczności. Ludzie, którzy biorą prezenty, mają skłonność do nieświadomego odwdzięczania się.