- Środki masowej informacji w Rosji są zależne od władzy centralnej. Informacje są więc jednostronne, tak aby zastraszyć ludzi, by nie jechali do sąsiadów, bo ci są do Rosjan wrogo nastawieni. Dlatego długo zastanawiałem się czy przyjechać tutaj z synem na rowerze. Teraz jestem z lekkim szoku: ścieżki rowerowe są fantastyczne, nigdzie takich nie widziałem; ludzie życzliwi, przyjaźni i ciepli - wylicza w rozmowie z agencją Delfi Michaił, który przyjechał z St. Petersburga na Mierzeję Kurońską. Zatrzymali się w e wsi Nida.
Szefowa miejscowego centrum informacji potwierdza, że mieszkańcy sąsiedniego Kaliningradu przyjeżdżają regularnie, a do nich dołączyli Rosjanie z innych regionów.
- Do dzięki temu, że wizy unijne można teraz dostać nie tylko w Moskwie, ale także w innych miastach Rosji. Ma to także związek z zamknięciem większości ośrodków na Krymie - wyjaśnia Agila Gecewiczjute.
Odpoczywają więc nie tylko Kaliningradczycy, ale i mieszkańcy Smoleńska, St. Petersburga, czy miast na Uralu.
Także na polsko-rosyjskiej granicy nie maleje liczba Rosjan. Według danych Warmińsko-Mazurskiego oddziału Straży Granicznej od początku roku granicę przekroczyło 2,244 mln osób (stan na 8 maja) i 19870 pojazdów.