Wiceminister obrony narodowej Czesław Mroczek odpowiadający za modernizację armii przewiduje zamknięcie do końca czerwca fazy analiz w oparciu o informacje uzyskane w ostatnich miesiącach w dialogu z polskim konsorcjum przemysłowym OPL i zagranicznymi koncernami. Druga połowa roku to początek fazy wybierania sprzętu.
– System obrony powietrznej i przeciwrakietowej to nasz priorytet – podkreśla wiceminister.
Nieoficjalne informacje z rządowych kręgów wskazują, że pod wpływem wydarzeń za wschodnią granicą do ostatecznych rozstrzygnięć mogłoby dojść jeszcze w lipcu lub sierpniu.
Plany polskiego MON podniosły i tak już wysokie napięcie towarzyszące rakietowej transakcji stulecia. Walka o wieloletnie zamówienia na ważnym, środkowoeuropejskim rynku oznacza nie tylko starcie największych zbrojeniowych koncernów z Ameryki, Europy i Izraela, lecz także poróżniła firmy w samych USA. Uznawany za faworyta w polskim przetargu Raytheon (producent proponowanego Polsce modernizowanego systemu Patriot) wymienia w mediach ciosy z światowym gigantem Lockheed Martin, który zbroi w kierowane pociski budowany dopiero system oferowany przez amerykańsko-europejską grupę MEADS.
Plan zbrojeniówki
Na zwycięstwo liczą też spółki izraelskie reprezentowane u nas przez rządową agencję Sibat. Reuters poinformował w czwartek, że Tel Awiw musi liczyć się z ograniczeniami eksportowymi, jakie na elementy systemów rakietowych David's Sling/Stunner w ofercie dla Polski mogą nałożyć przemysłowi partnerzy, czyli właśnie Amerykanie.