Rz: Brazylijska gospodarka rozwijała się bardzo szybko pod rządami prezydenta Luiza Inacio Luli da Silvy i stała się ósmą pod względem wielkości gospodarką świata. Obecnie jednak przechodzi okres spowolnienia. Jakie są dla niej perspektywy na dalszą część tego roku i na 2015 rok? Alan Goldlust:
Ten rok jest wyjątkowy z wielu powodów. Mamy mundial, ale również mamy wybory parlamentarne, od których wyniku będzie oczywiście dużo zależało. Ten rok będzie więc pod względem gospodarczym „krótszy", a wiele wskazuje, że wzrost gospodarczy okaże się dosyć słaby. To, jak będzie wysoki wzrost gospodarczy w 2015 roku, trudno przewidzieć, m.in. ze względu na wybory.
Wiele będzie bowiem zależało od tego, jaką politykę będą prowadziły nowo wybrane władze Brazylii. Obecny rząd stara się pobudzić brazylijską gospodarkę, stymulując niektóre sektory m.in. za pomocą ulg podatkowych. Ale to nie wystarczy, by osiągać podobne tempo wzrostu gospodarczego jak kilka lat temu. Nasza sytuacja gospodarcza zależy również w dużym stopniu od tego, co się dzieje w Chinach. Od tego, jak duży jest tam popyt na nasze dobra. Jesteśmy też zależni od sytuacji gospodarczej w USA i w Europie Zachodniej.
Brazylijska giełda radzi sobie jednak dosyć dobrze w tym roku, nawet w porównaniu z innymi rynkami. Czego można się spodziewać po giełdzie w nadchodzących miesiącach?
Rzeczywiście, radziła sobie ona dobrze w tym półroczu, ale to głównie odreagowanie. Ubiegły rok był bowiem dosyć kiepski dla giełdy, więc teraz zwyżki nie powinny dziwić. Ponadto, po jesiennych wyborach parlamentarnych na brazylijski rynek mogą napłynąć duże pieniądze. Oczywiście jeśli wynik wyborów spodoba się inwestorom i uznają oni, że polityka władz może ożywić gospodarkę.