Zmiana od tego roku norm czystości spalin na Euro 6 skłoniła przedsiębiorców do inwestycji: w ubiegłym roku do zakupu „starszych" i tańszych ciężarówek jeszcze z normą Euro 5, natomiast w tym roku zwiększony popyt notują zwłaszcza dostawcy naczep i innego wyposażenia. Tu wzrosty sięgają nawet ponad 30 proc.
Przedsiębiorcy nie są jednak zadowoleni. Bardzo duża konkurencja oraz rozdrobnienie rynku powoduje, iż ceny usług transportowych oraz osiągane marże, a w konsekwencji sytuacja finansowa są cały czas poniżej oczekiwań. Jest to widoczne w badaniach Euler Hermes: bieżąca średnia płynność finansowa branży jest dobra, ale rynek konsumenta sprawił, że spływ należności trochę spowolnił. - W czerwcu ubiegłego roku w terminie spłacane było około 88 proc. wartości należności za transport, natomiast w czerwcu tego roku – 80 proc. Średni obieg należności wzrósł z 54 dni przed rokiem do równo 60 dni obecnie - mówi dyrektor Analiz Branżowych w Euler Hermes, Michał Modrzejewski.
Lepszy od ub. roku popyt w transporcie międzynarodowym, widoczny jest w zleceniach na odzyskanie należności z transportu na rzecz zagranicznych firm. Jak twierdzi Agnieszka Sztyber, dyrektor windykacji międzynarodowej w Euler Hermes, najwięcej zleceń od firm transportowych dotyczy dłużników z Niemiec. - To rynek najbliższy, największy, z dużym wzrostem produkcji przemysłowej. Nic dziwnego, iż tam wykonywana jest największa ilość przewozów – mówi Sztyber. Choć ilość zleceń windykacyjnych jest większa niż rok temu, to ich wartość zmalała. O ile w pierwszym półroczu 2013 roku wartość windykowanych należności transportowych wynosiła nierzadko kilka tysięcy euro, teraz przeciętnie niespłacone należności wynoszą kilkaset euro. - Obecnie dłużnicy są w lepszej kondycji, łatwiej im więc znaleźć kolejnego przewoźnika. W tej sytuacji niektórym firmom transportowym trudno się skutecznie upomnieć o swoje należności, ze względu na mniejsze kwoty zwlekają też z podjęciem kroków prawnych – tłumaczy Sztyber.
Jak twierdzi Tomasz Starus, członek zarządu Euler Hermes odpowiadający za ocenę ryzyka, w dłuższym okresie na rynku wygrają przewoźnicy oferujący szeroki pakiet usług. Taki, który łączy m.in. transport z usługami logistyczno-magazynowymi, włącza się w system dostaw odbiorcy on-line, inwestuje w systemy zarządzania. - Na rynku uwypukli się jeszcze bardziej efekt skali. Z racjonalizacją kosztów i niezbędnymi zmianami lepiej radzą sobie firmy większe, oprócz tego nieźle prosperują przewoźnicy wyspecjalizowani m.in. w przewozach wielkogabarytowych, substancji niebezpiecznych etc. – twierdzi Starus. Zdaniem ekspertów z Euler Hermes, na polskim rynku musi wyrównać się podaż i popyt na usługi transportowe. W efekcie z rynku zniknąć może 20 do nawet 40 proc. firm spedycyjnych.