Jeśli ceny ropy utrzymają się na niskim poziomie, będzie to pakietem stymulacyjnym dla światowej gospodarki wartym 1,1 bln USD rocznie – oceniają analitycy Citigroup. Wskazują oni, że niższe ceny ropy przekładają się również na spadek cen wielu innych surowców, a to zostawia w kieszeniach konsumentów i kasach spółek więcej pieniędzy do wydania, co pobudza wzrost gospodarczy. Ostry wzrost cen ropy zwykle zaś uderza w siłę nabywczą oraz nastroje konsumentów, przyczyniając się do spowolnienia gospodarczego. Tak było np. latem 2008 r., gdy rekordowo wysokie ceny ropy poprzedziły recesję w USA i Europie. – Wyższe ceny ropy zawsze oznaczały transfer bogactwa od zlewarowanych amerykańskich konsumentów do gromadzących oszczędności państw Bliskiego Wschodu, więc prowadził do zmniejszenia przepływu gotówki w światowej gospodarce. Spadek cen odwraca ten trend – wskazuje Seth Kleinman, analityk Citigroup.

– Tańsza ropa to dobra wiadomość zarówno dla konsumentów, jak i dla operacji przemysłowych, zwłaszcza jeśli tanieje ona przed nadciągającą zimą – twierdzi Myrto Sokou, analityk z londyńskiej firmy Sucden Financial Ltd.

„Niższe ceny ropy w przypadku większości gospodarek redukują koszty prowadzenia działalności biznesowej i wspierają wzrost gospodarczy. Stanowią one poduszkę przeciwko innym wstrząsom ekonomicznym" – piszą analitycy Międzynarodowej Agencji Energetycznej (IEA).

Spadek cen ropy może jednak przynieść gospodarkom rozwiniętym kłopotliwy skutek uboczny w postaci zwiększonej presji deflacyjnej. Europejski Bank Centralny i tak już się mocno trudzi, by pobudzić inflację, a gdy spadek cen surowców się utrzyma, misja ta stanie się jeszcze trudniejsza.