Ceny skroplonego gazu LNG na poszczególnych rynkach są mocno zróżnicowane. O ich poziomie decyduje m.in. to, czy do danego kraju – oprócz LNG – dostarczany jest też surowiec przesyłany rurociągami, czy prowadzi się wydobycie oraz z jak wielu kierunków są realizowane dostawy. Ogromne znaczenie ma tzw. formuła cenowa określona w umowie pomiędzy dostawcą i odbiorcą, na podstawie której określa się wartość surowca.
Marcin Gałczyński z Akademii Leona Koźmińskiego zauważa, że w światowym imporcie gazu w 2013 r. udział LNG wyniósł 31,5 proc. Głównymi rynkami zbytu były kraje azjatyckie, co jest efektem braku infrastruktury gazociągowej na tamtym obszarze. To powoduje, że import prowadzono z niewielkiej liczby państw, a w rezultacie istniała potrzeba oparcia formuł cenowych kontraktów na indeksacji do kursu ropy i produktów ropopochodnych.
Obecnie 71 proc. LNG importowanego na świecie ma ceny indeksowane do kursu ropy, a pozostała część – do cen gazu. Na poszczególnych kontynentach ta sytuacja jest mocno zróżnicowana. W Ameryce Północnej całość importu LNG wyceniana jest w oparciu o cenę gazu. W Europie udział indeksacji do cen gazu wynosi 48 proc.
Ostatnio formuły cenowe dotyczące LNG ulegają dynamicznym zmianom. To m.in. rezultat rosnącej liczby producentów tego surowca, co zmusza nowych graczy do bardziej elastycznego podejścia do potencjalnych odbiorców.
Zmienia się też struktura odbiorców, bo mocno rośnie popyt zgłaszany przez Chiny i Indie. Za kilka lat oba kraje mogą mieć na tyle silną pozycję, że będą dyktować eksporterom warunki.