W zwykły dzień po obydwu stronach Kanału Panamskiego stoi w kolejce do przeprawy przynajmniej po 70–80 statków. Tracą czas i pieniądze, chociaż za przepłynięcie strategicznej drogi morskiej płacą dziesiątki tysięcy dolarów. Oglądanie tej kawalkady też kosztuje: Panamczyk chcący wejść na trybuny obserwacyjne i z bliska patrzeć na statki płaci 5 dolarów amerykańskich. Obcokrajowiec – 8, bo jak tłumaczy kasjer, musi być sprawiedliwie.
To wszystko może się wkrótce zmienić, bo właśnie ruszyła budowa konkurencyjnego połączenia Pacyfiku z Morzem Karaibskim – Kanału Nikaraguańskiego, zwanego Grand Canal. Statki mają opuszczać Pacyfik w miejscowości Brito, przepływać przez jezioro Nikaragua i wypływać w Punta Gorda na brzegu Morza Karaibskiego.