Premier Dmitrij Miedwiediew 14 marca powołał komisję ds problemów rozwoju Arktyki. Składa się z 60 osób, wśród nich są ministrowie prezesi i menadżerowie największych koncernów wydobywczych Rosji - Gazpromu, Rosnefti, Transniefti, Novateku, Łukoilu, Norylskiego Niklu. Dziś komisja powiększyła się o prezesów Gazpromu i Novateku - firm, które najaktywniej działają w rosyjskiej Arktyce. Novatek buduje fabrykę gazy skroplonego na półwyspie jamalskim a Gazprom (a dokładnie Gazprom nieft) rozpoczął wydobycie ropy z Morza Peczorskiego (złoże i platforma Prirazłomnaja).
Ranga komisji świadczy, że problemów ze złożami arktycznymi przybywa. Gennadij Szmal, prezes Związku Producentów Ropy i Gazu Rosji (skupia największe firmy branży) uważa, że Rosja nie jest gotowa do prac na arktycznym szelfie.
- Trzeba się zająć poszukiwaniami, badaniami szczególnie geodezyjnymi, ale z wielkimi i poważnymi inwestycjami wydobywczymi na szelfie nie powinniśmy się śpieszyć. Nie jesteśmy na to przygotowani tak pod względem technologicznym jak i przede wszystkim - ekonomicznym - mówił ekspert podczas okrągłego stołu energetycznego w Dumie. Szmal przypomniał, że jeden odwiert w dnie arktycznego morza to koszt 50-70 mln dol. Pojawia się więc pytanie o opłacalność takiego wydobycia ropy i gazu. Jego zdaniem racjonalne jest inwestowanie w łatwiej dostępne złoża półwyspu jamalskiego.
- Jeżeli zasoby złoża Sztokman na Morzu Barentsa (projekt zamrożony przez Gazprom po wycofaniu się Statoil -red) to ok. 4 bln m
3