Reklama

Rosja chce obejść Ukrainę

Kreml szuka alternatywnej drogi dostaw gazu do Europy z pominięciem Ukrainy. Próbuje do tego wykorzystać Turcję i Bałkany.

Publikacja: 07.04.2015 21:00

Rosja szuka alternatywnej drogi dostaw gazu do Europy z pominięciem Ukrainy.

Rosja szuka alternatywnej drogi dostaw gazu do Europy z pominięciem Ukrainy.

Foto: Bloomberg

Ministrowie Turcji, Serbii, Macedonii, Węgier i Grecji spotkali się wczoraj w Budapeszcie, żeby przedyskutować pomysł zbudowania „tureckiego strumienia". To robocza nazwa dla gazociągu, który miałby dostarczać rosyjski surowiec do granicy z Turcją, a następnie przez Bałkany do Unii Europejskiej.

„Turecki strumień" to następca nieudanego pomysłu znanego pod nazwą Południowy Strumień (ang. South Stream), z którego Rosja definitywnie zrezygnowała w listopadzie ubiegłego roku. Ale żeby miał on sens, to muszą być europejscy odbiorcy gotowi przesyłać gaz dalej i kupować go od Rosji. Właśnie o tym mieli dyskutować uczestnicy spotkania w Budapeszcie. – Będzie to wymiana poglądów na temat gotowości sfinalizowania projektu – powiedział serbski minister spraw zagranicznych Ivica Dacic.

Ze strony UE uczestniczyły dwa kraje przyjazne Rosji, które w ostatnim czasie zacieśniają więzy energetyczne z tym krajem: Węgry oraz Grecja. Oba chcą być hubem, czyli wielkim magazynem przesyłowym dla rosyjskiego gazu. Ale oba, w razie zainteresowania uczestnictwem w projekcie, będą musiały spełnić unijne normy. Te same, które zablokowały South Stream.

Gazprom definitywnie zrezygnował z projektu South Stream, który miał dostarczać rosyjski gaz europejskim odbiorcom za pośrednictwem gazociągu budowanego na dnie Morza Czarnego. Następnie miał on wkraczać na terytorium UE w Bułgarii i Rumunii i transportować surowiec dalej przez Serbię, Węgry, Słowenię, Chorwację, Austrię, Włochy i Grecję. Projekt zablokowała Komisja Europejska, wskazując na niezgodność z prawem unijnym dwustronnych kontraktów podpisywanych z poszczególnymi krajami, a w szczególności z Bułgarią. Umowa między Rosją i Bułgarią miała dawać Gazpromowi wyłączność na korzystanie z gazociągu.

Rosja od wielu lat próbuje znaleźć drogę dotarcia do UE od strony południowej. Ma to służyć lepszemu zaopatrzeniu klientów w tej części Europy, ale przede wszystkim ominięciu Ukrainy, która w tej chwili jest głównym krajem tranzytowym dla rosyjskiego gazu.

Reklama
Reklama

To nie podoba się USA, które namawiają kraje Europy Południowo-Wschodniej do szukania innych sposobów na bezpieczeństwo gazowe niż próba reaktywacji South Stream pod zmienioną nazwą i o nieco zmienionej trasie.

Ministrowie Turcji, Serbii, Macedonii, Węgier i Grecji spotkali się wczoraj w Budapeszcie, żeby przedyskutować pomysł zbudowania „tureckiego strumienia". To robocza nazwa dla gazociągu, który miałby dostarczać rosyjski surowiec do granicy z Turcją, a następnie przez Bałkany do Unii Europejskiej.

„Turecki strumień" to następca nieudanego pomysłu znanego pod nazwą Południowy Strumień (ang. South Stream), z którego Rosja definitywnie zrezygnowała w listopadzie ubiegłego roku. Ale żeby miał on sens, to muszą być europejscy odbiorcy gotowi przesyłać gaz dalej i kupować go od Rosji. Właśnie o tym mieli dyskutować uczestnicy spotkania w Budapeszcie. – Będzie to wymiana poglądów na temat gotowości sfinalizowania projektu – powiedział serbski minister spraw zagranicznych Ivica Dacic.

Reklama
Biznes
SoftBank sprzedaje akcje Nvidii. Zainwestuje miliardy w sztuczną inteligencję
Biznes
Warren Buffett przekazuje miliardy i stanowisko CEO. Nadchodzi nowa era Berkshire
Biznes
Rodzina Trumpów miała finansowo udany rok
Biznes
Biznes potrzebuje imigrantów, Shein pod ostrzałem Francji, Trump pomnaża majątek
Materiał Promocyjny
Rynek europejski potrzebuje lepszych regulacji
Biznes
Zachodnie koncerny znów rejestrują swoje marki w Rosji. Dlaczego to robią?
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama