Zrzeszenie linii lotniczych IATA twierdzi, że do wypadków dochodzi rzadko, ale zawsze jest dużo ofiar śmiertelnych. Najgłośniejszym ostatnio było wpadnięcie do Atlantyku w czerwcu 2009 r. samolotu Air France lecącego z Rio de Janeiro do Paryża z 288 osobami na pokładzie. Zginęli wszyscy. Żmudne i trudne śledztwo po zlokalizowaniu wraku i wydobyciu czarnych skrzynek pozwoliło ustalić, że przyczyną katastrofy było zamarznięcie sond Pitota, mierzących prędkość lotu, a następnie wyłączenie się systemów komputerowych i brak doświadczenia pilotów w ręcznym sterowaniu samolotem.
Nowe przepisy przewidują ćwiczenia w wychodzeniu z tzw. przeciągnięcia, do czego dochodzi gdy nos samolotu jest za wysoko albo za nisko, więcej zajęć praktycznych w prowadzeniu samolotów w warunkach burzy z piorunami i w strefach o gwałtownych zmianach pogody w rodzaju Intertropical Convergence Zone ITCZ.
Agencja z Kolonii nawiązała do dobrowolnych wytycznych ogłoszonych w 2014 r. przez ONZ-owską Międzynarodową Organizację Lotnictwa Cywilnego ICAO i zaleceń szkolenia pilotów w unikaniu problemów w powietrzu i w wychodzeniu z nich, gdy do nich dojdzie.
EASA spodziewa się, że nowe wymogi, które europejskie linie lotnicze i operatorzy samolotów dyspozycyjnych wdrożą do maja 2016, spowodują jednorazowy koszt 12,5 mln euro.
Nowe szkolenie powinno także zająć się efektem zaskoczenia i przestrachu, jaki dotyczy pilotów w razie pojawienia się niespodziewanych problemów, a ponadto sposobów zachowania się w innych sytuacjach, np. przy utracie orientacji w przestrzeni.