Na ulicach Tajpej praktycznie nie milknie dźwięk silników skuterów. Tych wygodnych małych dwukołowców jest tam zatrzęsienie. Wiele jest fantazyjnie malowanych albo stylizowanych z prawdziwie azjatycką wyobraźnią, choćby na pojazdy jak z serialu „Power Rangers".
Przybysz ma wrażenie, że skuterów są tu całe miliony. I to prawda. Tajwan to kraj o największym na świecie nasyceniu rynku skuterami. Jest ich tam prawie 15 mln na 23 mln mieszkańców.
Śluzy i mosty
Aby przy takiej liczbie uczestników ruchu jakakolwiek jazda była w ogóle możliwa, Tajwańczycy sięgnęli – w swoim stylu konkretnego i celnego rozwiązywania problemów - po środki radykalne. Na większych skrzyżowaniach skutery mają więc swoje miejsce – wielkie „śluzy" oznakowane liniami na ulicy - tuż przy światłach, przed samochodami.
Zanim minie kilkadziesiąt sekund czerwonego światła – a na większości skrzyżowań wyświetlany jest czas do końca zielonego i czerwonego –wydaje się, że w szczycie gromadzi się ich za każdym razem koło setki.
W Tajpej główne mosty mają nawet oddzielone betonowymi barierami od pasów dla aut, ciągi skuterowe, a nawet osobne estakady. Robi to wrażenie. Podobnie jest zresztą w innych miastach.