W chwilę później jednak baryłka Brenta na giełdzie w Londynie staniała o 40 centów. Było to więc chwilowe odbicie w górę po dwóch sesjach spadkowych - we środę i w czwartek.
— 30-milionowy poziom został potwierdzony i nikogo chyba specjalnie to nie zaskakuje, a wszelkie ewentualne domysły przestają mieć znaczenie dla nastrojów handlujących- skomentował decyzję kartelu Jakub Bogucki, analityk e-petrolu.
Tyle, że OPEC pompował dotychczas 31,2 mln baryłek ropy dziennie. Niewykluczone więc, że lekkie wahnięcie cen w górę może być wyrazem oczekiwań ostrzejszej politykę kartelu - czego natarczywie domagali się Wenezuelczycy.
- Rezultat spotkania OPEC – jaki by on nie był, ma w obecnej sytuacji znaczenie czysto formalne. Limity wysokości produkcji są i tak przekraczane i decydujące jest tutaj faktyczne nastawienie krajów członkowskich do bieżącej gry cen i zapotrzebowania na ropę na świecie. W ostatnim czasie słyszy się sporo sugestii nawet o zwiększeniu wydobycia, zarówno przez Saudyjczyków, jak i producentów irackich, a ponadto cały czas „w odwodzie" pozostaje produkcja irańska, która przy unormowaniu relacji z Zachodem także wzrośnie - dodał Jakub Bogucki.
—Tego wszystkiego oczekiwaliśmy - wtórował Boguckiemu Olivier Jakob ze szwajcarskiego Petromatrixa.