Wprowadzony w środę 11. stopień zasilania oznacza, że przedsiębiorcy mogą odbierać tyle energii, ile ustalili w umowach z dostawcą. W praktyce oznacza to, że mogą działać na pełnych obrotach. Z powodu upałów i niskiego stanu rzek w mocy pozostaje jednak rozporządzenie Rady Ministrów umożliwiające nakładanie kolejnych ograniczeń w dostawach prądu do końca sierpnia.
– Dzięki temu kierownictwo Polskich Sieci Elektroenergetycznych będzie mogło na bieżąco monitorować sytuację i podejmować stosowne decyzje – wyjaśnił wicepremier Janusz Piechociński.
Minimalizować ryzyko
W Polsce na nowe bloki energetyczne i modernizację starych siłowni, a także na sieci dystrybucyjne przeznacza się miliardy złotych. Polska Grupa Energetyczna w latach 2014–2020 realizuje program inwestycyjny o wartości 50 mld zł. Każdego roku na modernizację i rozbudowę sieci elektroenergetycznych w całej Polsce idzie ponad 6 mld zł.
Były wicepremier i minister gospodarki Janusz Steinhoff ocenia, że z inwestycjami w polskiej energetyce nie jest źle.
– Przykład: nasze sieci przesyłowe są młodsze o dziesięć lat od sieci niemieckich. Trudno jednak przygotować się na wszystkie anomalie pogodowe. Nasz system jest przewidziany na funkcjonowanie w niższej temperaturze – wyjaśnia Steinhoff. Dodaje, że nawet najbardziej rozwinięte kraje miewają okresowe problemy z zaspokojeniem pełnego zapotrzebowania na energię elektryczną.