Przedstawiony przez PiS na sobotniej konwencji wyborczej pakiet obietnic dla małych i średnich przedsiębiorstw wygląda niezwykle obiecująco, choć wciąż brakuje wielu szczegółów.
Czytaj także: Prof. Marek Góra: Zniesienie limitu składek na ZUS byłoby błędem
Przede wszystkim chodzi o hasło „ulga 500 zł dla firm", pod którym kryje się możliwość naliczenia składki do ZUS proporcjonalnie od uzyskiwanego dochodu. Według koncepcji PiS z tej możliwości będę mogły korzystać firmy o przychodach do 10 tys. zł miesięcznie i dochodach do 6 tys. zł miesięcznie. W efekcie mają one zapłacić niższe składki niż obecnie – średnio o ok. 500 zł miesięcznie. Premier Mateusz Morawiecki szacował, że dzięki temu firmy zaoszczędzą, a budżet państwa straci, 1,5–2 mld zł rocznie. Skorzystać z tego rozwiązania może ok. 270 tys. firm.
W porównaniu z obecnym systemem preferencji propozycja PiS oznacza prawdziwą rewolucję. Dziś w ramach tzw. małego ZUS firmy mogą płacić niższą składkę, ale proporcjonalnie do uzyskiwanego przychodu (do pewnego limitu, powyżej którego bardziej opłacalny jest system ryczałtowy). Tym samym z tej ulgi wykluczone są te podmioty, które co prawda mają wysokie obroty, ale po odliczeniu kosztów ich dochód jest stosunkowo niski. Eksperci już od pewnego czasu postulowali, by kryterium przychodu zamienić jednak na dochód.