- Projekt ten wymaga dopracowania, nie zawiera między innymi przepisów przejściowych, co może skutkować wątpliwościami interpretacyjnymi – przekazał w odpowiedzi na nasze pytania Bando.
Regulator nie miał jednak możliwości odnieść się do zapisów noweli ze względu na błyskawiczny tryb jej procedowania (projekt pojawił się w ubiegłym tygodniu i prawdopodobnie w tym zostanie przegłosowany, na razie wszystkie poprawki odrzucono). Bando nie został też zaproszony na posiedzenie Komisji ds. Energii i Skarbu Państwa we wtorek, 18 lipca choć posłowie PiS twierdzili, że zaproszenie zostało do niego wysłane.
Projekt ustawy w zasadniczy sposób zmienia reguły na rynku odnawialnych źródeł energii. Sprowadza się do zmiany sposobu naliczania opłaty zastępczej, którą uiszczają przedsiębiorstwa energetyczne, jeśli nie chcą lub nie mogą wykazać się określonym obowiązkiem produkcji zielonej energii. Skutkiem będzie ich powiązanie z cenami rynkowymi, co dla inwestorów z branży OZE posiadających długoterminowe umowy z koncernami energetycznymi na sprzedaż zielonych certyfikatów, których cena powiązana jest z opłatą zastępczą oznacza automatyczne przeszacowanie ich wartości.
W uzasadnieniu podano, że celem jest zmniejszenie olbrzymiej nadpodaży zielonych certyfikatów na rynku. Jednak prawnicy jednoznacznie wypowiedzieli się dla Rzeczpospolitej, że takiego efektu nie będzie bez zwiększenia obowiązku produkcji energii z OZE. Podobnie zresztą uważa URE. Projekt ma być poddany pod głosowanie w czwartek. Na razie w drugim czytaniu odrzucono wszystkie zgłoszone poprawki. Nowoczesnej chciała, by mechanizm ograniczający cenę działał od momentu przekroczenia przez zielone certyfikaty ceny 200 zł/MWh. Poprawka PSL przewidywała określenie zakresu cen opłat zastępczych dla poszczególnych OZE. Z kolei zgłoszona przez klub Kukiz'15 ustalała wysokość opłaty zastępczej na nie mniej niż 130 zł/MWh.
Najbardziej na wprowadzonej w obecnym kształcie ustawie skorzystałaby Energa. Gdańska spółka ma najwięcej umów długoterminowych na odbiór zielonych certyfikatów, których cena w kontraktach jest powiązana mnożnikiem z poziomem opłaty zastępczej (do tej pory była ona stała i wynosiła 300,03 zł/MWh, ale nowela uzależnia ją od ceny rynkowej, a ta mocno spadła).