– Sądy zdaje się zapominają, że roszczenia banków o zwrot kapitału są przedawnione oraz że zawsze mogą one skorzystać z możliwości rozłożenia świadczenia na rzecz banku na raty, co przewiduje kodeks postępowania cywilnego. Jeżeli będą się domagały wynagrodzenia za korzystanie z kapitału, to zapytamy TSUE, czy jest to zgodne z efektem odstraszającym dyrektywy 93/13 – mówi mec. Garlacz. Twierdzi, że kredyt bez wynagrodzenia nie jest niczym nowym w obrocie z konsumentami i polskie prawo zna sankcję kredytu darmowego za nieuczciwe umowy kredytów konsumenckich. – Z taką sankcją będziemy mieli tu do czynienia – dodaje.
Banki buntują się przeciw takiemu podejściu. Podkreślają, że zaburzona byłaby równowaga, bo klient po unieważnieniu umowy zachowałby mieszkanie, które dodatkowo najprawdopodobniej zyskało na wartości, i darmowo korzystałby z niego przez parę lat.
Mniejsi mogą mieć większy kłopot
Największe pod względem wartości hipoteki walutowe ma PKO BP: 26,1 mld zł, co stanowi 11,5 proc. jego portfela kredytowego. To głównie te frankowe, w zdecydowanej większości denominowane. Duże portfele mają też Millennium i mBank, odpowiednio warte 14,2 mld zł i 16,7 mld zł, co stanowi 25,5 proc. i 17 proc. ich kredytów brutto. Jednak w ich przypadku prawie całość stanowią hipoteki indeksowane, które są najbardziej podatne na roszczenia klientów w zakresie klauzul niedozwolonych (choć są też prawnicy twierdzący, że pozwy mogą dotyczyć i tych denominowanych – słowem wszystkich, gdzie istnieje mechanizm przewalutowania kredytu). Santander Bank Polska ma hipoteki frankowe warte 10 mld zł, co stanowi 6,9 proc. jego portfela, to w około 80 proc. kredyty indeksowane. Mniejsze portfele hipotek walutowych mają Getin Noble i BOŚ – odpowiednio 9,9 mld zł i tylko 1,6 mld zł – ale w ich kredytach ogółem mają one całkiem spory udział, bo 22 proc. i 7,5 proc. Co gorsza, te dwa banki, w przeciwieństwie do wymienionych wcześniej dobrze dokapitalizowanych i zyskownych instytucji, mają problem z niską rentownością (a Getin także z kapitałami), więc w razie licznych przegranych spraw sądowych ucierpiałyby bardziej.
Wartość i udział hipotek maleją
Umów hipotek frankowych w Polsce jest 466 tys. i spłaca je 812 tys. osób. Kredyty te nie są udzielane od 2012 r., szczyt ich popularności przypadł na lata 2005–2008, gdy kurs franka oscylował między 2 a 2,6 zł i średnio sprzedawano rocznie takie hipoteki warte 29 mld zł. Teraz za helwecką walutę płaci się 3,87 zł, najwięcej od dwóch lat, i w całym polskim sektorze bankowym hipoteki tego typu są warte 100 mld zł, co stanowi 9 proc. kredytów udzielonych sektorowi niefinansowemu. Dzięki ujemnym stopom procentowym w Szwajcarii i dobrej sytuacji gospodarczej w Polsce kredyty te spłacają się w tempie ok. 8 proc. rocznie, często przed terminem, i ich jakość jest wciąż dobra, podobna jak złotowych. Największy problem mają klienci, którzy zaciągali dług przy najniższym kursie franka – pomimo ponad dziesięciu lat spłaty pozostała do oddania wartość kredytu w złotych może być większa niż w dniu zaciągnięcia.