Ciężkie czasy dopiero nadejdą, tak przynajmniej wynika z prognoz międzynarodowych instytucji i banków, które tną prognozy dotyczące wzrostu gospodarczego z dnia na dzień. JP Morgan znów zrewidował swoje dane o PKB dla Europy ŚrodkowoWschodniej. Poprzednie obniżone szacunki ogłosił w miniony poniedziałek.
Według ostatnich wyliczeń banku polska gospodarka będzie się rozwijała w przyszłym roku w tempie 3,5 proc., choć jeszcze niedawno prognoza JP Morgan wynosiła 4,8 proc. Nie inaczej sytuacja wygląda w krajach regionu. Według analityków banku Czechy i Słowacja mogą liczyć na 1,5-proc. wzrost, najgorzej mają mieć Węgry, bo czeka je zaledwie 1-proc. wzrost.
Jeszcze gorsze scenariusze ekonomiści rysują dla Europy Zachodniej. Z raportu Międzynarodowego Funduszu Walutowego wynika,że 2009 będzie rokiem stagnacji dla gospodarki niemieckiej, recesji dla Włoch, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii. Według analityków funduszu w tym roku nie należy się spodziewać w strefie euro wzrostu wyższego niż 1,3 proc. , a w przyszłym roku spadnie on zaledwie do 0,2 proc. Całą światową gospodarkę w 2009 roku zdaniem MFW czeka najniższy wzrost od siedmiu lat, na poziomie 3 proc. PKB. A jeszcze w lipcu eksperci funduszu dawali jej szanse na rozwój w tempie 3,9 proc. PKB.
Na tak ostre wyhamowanie wpływ będą miały niestety spowolnienia w największych gospodarkach europejskich. MFW uważa,że najgroźniejszy szok na dojrzałych rynkach finansowych od lat 30. wprost przełoży się na ich rozwój. Dla Wielkiej Brytanii, Hiszpanii i Włoch przewiduje na przyszły rok recesję, dla USA – wzrost o 0,1 proc., a dla strefy euro – wzrost o 0,2 proc. PKB. Na tym tle Daleki Wschód ciągle jeszcze można określać mianem tygrysów. Prognozy dla Chin mówią o 9,3 proc. PKB, Indie zaś rozwijać się mają w tempie 6,3 proc. PKB.
Analitycy funduszu zwracają uwagę, że kryzys finansowy bardzo mocno odbije się na międzynarodowym handlu. Z tego powodu właśnie ekonomiści banku Morgan Stanley także postanowili zrewidować prognozy. W uzasadnieniu podali, że spadną inwestycje w przemyśle, dojdzie do napięć na globalnym rynku kredytowym, a popyt ostro zjedzie w dół. Są oni zgodni z JP Morgan, że Polska może w przyszłym roku liczyć co najwyżej na 3,5-proc. wzrost przy 3-proc. inflacji (poprzednio uważali, że rozwój sięgnie 4,6 proc. PKB, a inflacja 3,5 proc.). Nie spodziewają się też dalszych podwyżek stóp, za to w przyszłym roku możemy już liczyć na obniżki w sumie o 50 punktów bazowych.