Pesymistyczna opinia Międzynarodowego Funduszu Walutowego to efekt sześciomiesięcznych badań prowadzonych przez Fundusz. Teraz banki europejskie będą musiały polegać wyłącznie na funduszach publicznych, wyprzedaży swojego majątku albo konsolidacji.
Sytuacji w sektorze finansowym z pewnością nie będzie sprzyjać fatalna kondycja całej gospodarki. Zdaniem MFW wzrost gospodarczy w strefie euro zmieni się w przyszłym roku w stagnację. W najlepszym razie wyniesie żałosne 0,2 proc. PKB. – Nasza gospodarka najprawdopodobniej wchodzi właśnie w stadium recesji. Jeśli weźmiemy pod uwagę trudności z dostępem do kredytu i zmniejszające się dochody gospodarstw domowych, pojawia się ogromne ryzyko przedłużonego spowolnienia popytu wewnętrznego – powiedział Mervyn King, prezes Bank of England.
Autorzy raportu nie zgadzają się jednak, że efektem załamania w USA może być równie głęboka zapaść finansowa w Europie. „To nie znaczy jednak, że Europa uniknie kryzysu finansowego” – czytamy w raporcie.
W Stanach Zjednoczonych już nikt nie ma wątpliwości, że jest to najpoważniejszy kryzys finansowy od 80 lat. Akcje największych firm w USA spadły wczoraj o 3,2 proc., a ceny ropy naftowej zbliżyły się do poziomu najniższego od 16 miesięcy – poniżej 68 dol. Codziennie też słychać o gorszych prognozach i cięciu zatrudnienia – wczoraj farmaceutyczny Merck ujawnił, że zamierza zwolnić 7,2 tys. osób. Sekretarz skarbu USA Henry Paulson nie ukrywa już, że branżę finansową czekają duże zmiany właścicielskie. – Będą takie sytuacje, gdy najlepsze dla gospodarki i dla systemu bankowego będą konsolidacje – powiedział Paulson w TV PBS.
Sekretarz skarbu apelował również do banków, by wykorzystały fundusze, które otrzymają od rządu, na rozwój, a nie na robienie zapasów. W ramach 700 mld dol. pakietu pomocowego dla amerykańskiej bankowości 250 mld dol. pójdzie na dokapitalizowanie instytucji.