– Największe szwajcarskie banki, UBS i Credit Suisse, mogą zanotować dalsze straty z powodu trudnych warunków na rynkach finansowy – ocenił wczoraj Philipp Hildebrand, wiceprezes banku centralnego Szwajcarii. Jego zdaniem sytuacja jest nadal poważna. Jednak wspólne wysiłki państw, żeby ustabilizować system finansowy, miały pozytywny wpływ także na szwajcarskie banki.
– Ostatnie kilka tygodni to było pewne uspokojenie na globalnych rynkach finansowych, ale przed nami jeszcze bardzo długa droga do normalizacji – mówi Philipp Hildebrand. Członek zarządu szwajcarskiego banku centralnego twierdzi, że prowizje za ryzyko kredytowe są na najwyższym historycznie poziomie i będą jeszcze rosły. To negatywnie wpłynie za wyniki banków. Wręcz tradycją stało się już, że przed publikacją kwartalnych rezultatów jakieś instytucje finansowe sugerują lub też otwarcie przyznają, że ich wyniki będą gorsze niż oczekiwane. – Wypowiedź członka zarządu szwajcarskiego banku centralnego można traktować jako właśnie taką zapowiedź – mówi analityk dużego polskiego banku. – I na pewno pojawią się kolejne.
Wczoraj akcje Credit Suisse spadły o 0,8 proc., do 32,44 franka szwajcarskiego, a UBS o 1,95 proc., do 15,60 franka.
Trzeci kwartał tego roku UBS zakończył na niewielkim – jak na ten bank – plusie, bo zarobił 296 mln franków. Jednak przez pierwsze trzy kwartały strata przekroczyła 11 mld franków. Credit Suisse w ostatnim kwartale stracił 1,3 mld franków, a przez dziewięć miesięcy tego roku 2,2 mld franków.
UBS i Credit Suisse zapowiedziały już, że zwolnią w sumie ponad 16 tys. pracowników. Zagrożony poważnymi problemami UBS otrzymał niedawno 59,2 mld dol. rządowej pomocy, a bank centralny wykupił niebezpieczne aktywa posiadane przez UBS. Credit Suisse nie uczestniczył w proponowanej rządowej pomocy, a jego prezes potwierdził na konferencji, że nie widzi podstaw, aby zarządzany przez niego bank miał się zwrócić do rządu po pomoc. Na razie pozyskuje kapitał od inwestorów zewnętrznych, głównie arabskich i izraelskich.