Współczynnik wypłacalności dla całego polskiego sektora bankowego wynosił na koniec września 11 proc. Wśród dziesięciu największych banków najniższy wskaźnik miał Kredyt Bank – 9,4 proc, a tylko dwa przekroczyły 12 proc. Oznacza to, że banki nie mają dziś ogromnego buforu, który umożliwi im niwelowanie negatywnych skutków pojawiających się co chwila zagrożeń – np. mocnych wahań kursów. Idealnym lekarstwem byłoby ich dokapitalizowanie, ale dziś kapitał jest na rynku finansowym najbardziej poszukiwanym dobrem, a ci, którzy go mają w Europie, nie chcą się nim dzielić.

Zagraniczni inwestorzy banków działających w Polsce nie mogą teraz narzekać na jego brak, bo już dostali lub za chwilę dostaną zastrzyk rządowych pieniędzy. Holenderskie ING – 10 mld euro, niemiecki Commerzbank – 8,2 mld euro, belgijski KBC – 3,5 mld euro, austriacki Raiffeisen – 2 mld euro. Włoski UniCredit postanowił poszukać pieniędzy na rynku, ma zwiększyć kapitały o 6,6 mld euro. Portugalski BCP Millennium w pierwszej połowie roku wyemitował akcje i powiększył swoje fundusze własne. Amerykański Citi skorzystał z rządowej pomocy (25 mld dolarów) oraz zasobów saudyjskiego arystokraty księcia Al Waleed bin Talala.

Ich polskie spółki córki będą w tym czasie musiały ograniczyć akcję kredytową i spowolnić wzrost – po to, żeby nie zwiększać potrzeb kapitałowych. Odwrotnie niż w ubiegłych latach banki mogą nie wypłacać akcjonariuszom dywidendy. Zatrzymanie zysku będzie gwarantowało bankom poduszkę chroniącą przed niespodziankami. Inwestorzy pokazali już swoje rozczarowanie wynikami z ostatnich kwartałów i wcześniejszymi decyzjami menedżerów dotyczącymi zakupu ryzykownych papierów, wyprzedając akcje banków. Kapitalizacja sześciu instytucji: irlandzkiego AIG, BCP Millennium, Commerzbanku, ING, UniCredit i KBC, obniżyła się od upadku amerykańskiego Lehman Brothers (do bankructwa doszło w pierwszej połowie września) o 60 proc., czyli o gigantyczną kwotę 88,7 mld euro.

– O tym, jak banki się liczą z każdym euro i jak zależy im na pozytywnej ocenie inwestorów, świadczy chociażby sprzedaż AIG Banku w Polsce. Rok temu kolejka chętnych byłaby długa. Dziś na kupno AIG stać właściwie tylko PKO BP – uważa analityk dużego banku.

Politycy się obawiają, że europejskie instytucje mogą korzystać z tego, że nasz system bankowy jest stabilny i zyskowny. Uważają, że zagraniczne banki mogą żądać pomocy od polskich spółek córek. Komisja Nadzoru Finansowego każdego dnia dostaje od każdego z banków informacje o wszelkich transakcjach między polską instytucją a spółkami grupy.