Znajdującym się w stanie likwidacji bankiem zarządza Bryan Marsal z zajmującej się restrukturyzacją przedsiębiorstw firmy Alvarez & Marsal (do lipca skasowała ona od Lehmana 326 mln USD). Ma on pod sobą około pięciuset pracowników, których głównym zadaniem jest obsługa inwestycji pozostałych po bankructwie. Inaczej niż w przypadku wielu innych upadłości w Lehmanie przyjęto bowiem strategię, aby nie wyprzedawać aktywów w celu jak najszybszego ich spieniężenia, tylko je trzymać, bo z czasem da to większy zarobek.
- Likwidacja tego rodzaju przedsiębiorstwa wygląda jak ciągły proces inwestycyjny. Trzeba powoli wyplątać się z wartych miliardy dolarów inwestycji na całym świecie – mówi jeden z prawników cytowanych przez Bloomberga.
W kwietniu Lehman uzyskał pozwolenie z sądu na utworzenie jednostki Lamco, mającej zarządzać jego portfelem nieruchomości, inwestycji private equity, instrumentów pochodnych i kredytów dla przedsiębiorstw przez okres najbliższych pięciu lat. Daje ona zatrudnienie zarówno byłym pracownikom Lehmana, jak i firmy Alvarez & Marsal.
Według Marsala stopniowa sprzedaż aktywów Lehmana przez najbliższe pięć lat przyniesie 40-50 mld USD, które będzie można wypłacić wierzycielom banku. Gdyby te same aktywa sprzedać krótko po wybuchu kryzysu w 2008 r., można by za nie zgromadzić najwyżej 20 mld USD.
Na koniec lipca Lehman miał już w kasie 19,3 mld USD, z czego połowa pochodziła z rozliczenia transakcji instrumentami pochodnymi.