– Postulaty udzielenia specjalnej pomocy osobom mającym kredyt walutowy, a w szczególności możliwość przewalutowania kredytu po kursie z dnia udzielenia, są nieuzasadnione – tłumaczył szef KNF. – Klienci musieli mieć świadomość podejmowanego ryzyka kursowego, a dodatkowo przez wiele lat uzyskiwali oni korzyści związane z niższymi ratami niż w przypadku porównywalnych kredytów złotowych – dodał.
Z kolei Wojciech Kowalczyk, wiceminister finansów, przypomniał, że wprawdzie deprecjacja złotego do franka szwajcarskiego w 2008 r. spowodowała wzrost zadłużenia kredytobiorców, ale zostało to w dużej mierze zrekompensowane przez spadek ich oprocentowania.
Na koniec 2013 r. w portfelach banków było 1680 tys. sztuk kredytów mieszkaniowych – w tym 699 tys. walutowych, z czego 580 tys. zaciągniętych we frankach.
Andrzej Jakubiak argumentował, że łączny koszt odsetek zapłaconych do tej pory w przypadku kredytów walutowych jest o kilkanaście miliardów niższy w stosunku do sytuacji, gdyby zaciągnęli analogiczny kredyt złotowy. Szef KNF powołał się na wyliczenia BOŚ, z których wynika, że w przypadku kredytów walutowych udzielonych w III kw. 2005 łączna wartość rat jest ok. 24 proc. niższa niż dla kredytu złotowego. A nawet dla kredytów zaciągniętych w III kw. 2008 r., a więc w najmniej korzystnym czasie, jest o 2 proc. niższa.
– Trudno zaakceptować sytuację, w której klienci podejmujący ryzyko osiągają korzyści w pozytywnym scenariuszu, a w negatywnym dostają nadzwyczajne wsparcie od państwa – mówił Jakubiak.