Szokująca i zupełnie niespodziewana decyzja banku centralnego Szwajcarii wywołała popłoch wśród bankowców, finansistów i inwestorów. Mocno podniosła też ciśnienie wszystkim posiadaczom kredytów we frankach. A zadłużonych w tej walucie jest ponad pół miliona polskich rodzin.
Wczoraj ok. godz. 11 franka wyceniano nawet na 5,19 zł, co było najwyższym historycznym poziomem. Na szczęście ten kurs utrzymywał się tylko przez chwilę. Później spadł do ok. 4,10 zł, ale to i tak o ok. 60 gr więcej niż dzień wcześniej. Winduje to automatycznie wysokość rat kredytów w przeliczeniu na złote.
– Rata zobowiązania w ciągu kilku minut poszybowała w górę nawet o 500 zł – mówi Marta Ośko, analityk porównywarki finansowej Comperia.pl.
W przypadku kredytu zaciągniętego w sierpniu 2008 r. na 300 tys. zł (wówczas frank kosztował ok. 2 zł) rata jeszcze w środę wynosiła 1955 zł, a wczoraj przy kursie z godz. 18 (4,10) było to już 2182 zł. Gdyby frank zatrzymał się na wyższych poziomach, które obserwowaliśmy koło południa, czyli np. 4,70 zł, rata takiego kredytu wynosiłaby niemal 2,5 tys. zł.
Eksperci zalecają spokój. – Trzeba zachować zimną krew przez co najmniej kilkanaście dni i dopiero gdy sytuacja się ustabilizuje, pomyśleć o ewentualnych działaniach osłonowych – apeluje Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich. – Na razie odradzałbym podejmowanie nerwowych decyzji – dotyczy to zarówno banków, polityków, jak i samych klientów – dodaje.