Po bardzo długim posiedzeniu przegłosowano ostateczną decyzję, ale według niemieckich mediów zarząd Deutsche nie może się zdecydować czy chce sprzedać Postbank czy raczej wydzielić go jako oddzielną spółkę i wprowadzić na giełdę.
Jeszcze kilka lat temu Deutsche Bank miał ogromne plany w stosunku do Postbanku, którego 14 mln klientów miało stać się częścią mocno rozwijającego się działu bankowości prywatnej Deutsche. Ówczesny prezes Josef Ackermann liczył na to, że stabilna bankowość indywidualna będzie przeciwwaga dla zyskownej, ale ryzykownej bankowości inwestycyjnej. Po kryzysie 2007/2008 postawienie na ten rodzaj bankowości wydawał się kierownictwu niemieckiego giganta bankowości rozsądnym wyjściem. A Ackerman planował stworzyć, za pomocą Postbanku, największy bank obsługujący klientów indywidualnych w Niemczech.
W 2011 roku Ackerman prognozował, że roczne zyski przed opodatkowaniem z tej części działalności Deutsche Bank wyniosą 3 mld euro. W zeszłym roku ledwo osiągnęły 1,3 mld euro, wszystko przez niskie stopy procentowe, które skłaniają Niemców raczej do zakupów niż oszczędzania. Tymczasem Deutsche zainwestował ponad miliard euro na zintegrowanie Postbanku z Deutsche i stworzenie wspólne platformy IT, na której działa bankowość internetowa obu podmiotów.
Teraz Deutsche Bank chce się pozbyć kłopotu, jakim okazał się Postbank. Zarząd nie był jednak w stanie zdecydować na ostatnim posiedzeniu co dalej z bankiem.
Pracownicy Postbanku protestują
Najbardziej przyszłością Postbank są zaniepokojeni jego pracownicy. W piątek protestowali przed siedzibą Deutsche Bank we Frankfurcie. - Nastroje są paskudne - mówią przedstawiciele związku zawodowego Verdi. Związkowcy domagają się gwarancji zatrudnienia do 2020 roku oraz 5,5 proc. podwyżek pensji. Negocjacje w tej sprawie rozpoczęły się już przed Wielkanocą. Teraz związkowcy liczą na to, że uda im się wywrzeć większy nacisk na kierownictwo Deutsche Bank.