Zupełnie nieoczekiwanie, w poniedziałek koło południa, włoska grupa UniCredit podała, że właśnie nabyła kolejne 11,5 proc. akcji Commerzbanku za pomocą instrumentów finansowych. W komunikacie zaznaczono, że transakcja ta może zostać zrealizowana dopiero po uzyskaniu wymaganych zgód, ale łącznie z istniejącymi udziałami w niemieckim banku całkowita pozycja UniCredit wzrosła już do ok. 21 proc. To znacznie większy udział niż 12 proc. dotychczas największego akcjonariusza, czyli niemieckiego rządu.
Czytaj więcej
Włoska grupa UniCredit nieoczekiwanie zwiększyła w poniedziałek zaangażowanie w Commerzbanku do ok. 21 proc. Zaraz po tym, jak niemiecki rząd zasygnalizował, że sprzeciwia temu, by Włosi przejęli kontrolę nad bankiem.
Niemiecki rząd sugeruje, że nie chce fuzji z Włochami
Taki ruch włoskiej spółki to ogromne zaskoczenie dla Niemców. Jeszcze w piątek niemiecka Agencja Finansowa (reprezentująca rząd) oświadczyła, że chce utrzymać swój 12-proc. udział w Commerzbanku i że na chwilę obecną nie będzie dalszej sprzedaży akcji. Agencja podkreśliła, że obecna strategia tego drugiego pod względem wielkości banku w Niemczech koncentruje się na pozostaniu niezależnym. Tym samym padła sugestia co do braku poparcia rządu dla przejęcia Commerzbanku przez Włochów i zatrzymaniu wszelkich potencjalnych rozmów o fuzji z UniCredit.
– Poniedziałkowy ruch UniCredit to agresywna realizacja założonych celów. Może to wyglądać na próbę wrogiego przejęcia – komentuje jeden z analityków sektora bankowego w Polsce. – Obecny prezes włoskiej grupy Andrea Orcel ma doświadczenia doradcze przy różnego typu przejęciach na międzynarodowych rynkach. I jak rozumiem, obecnie ma przemyślany plan, co robić, gdyby władze Commerzbanku nie chciały współpracować. Sytuacja zapowiada się bardzo ciekawie – dodaje.