Rosną głównie różnego rodzaju opłaty i prowizje związane z prowadzeniem rachunków. Niskie stopy procentowe nie pozwalają bankom na duży zarobek na kredytach.
Gdy rok temu rząd wprowadził podatek od instytucji finansowych, banki bezskutecznie próbowały zrekompensować go sobie podwyżką prowizji. Ale zostało to źle przyjęte przez klientów i władze. Fala podwyżek cen usług ruszyła jednak już w drugiej połowie 2016 r. i od tej pory przyspiesza.
W nowym roku nie ma tygodnia, by któryś z banków nie podniósł prowizji lub nie wprowadził nowych opłat. Niedawno prowizje od wypłat z bankomatów wprowadziły mBank, Citi Handlowy i Alior. Ten ostatni podniesie ceny także za prowadzenie niektórych kont. W ING Banku Śląskim podwyżki dotyczą m.in. kart i wypłat gotówki w oddziałach.
– Podnoszenie opłat przez banki jest naturalne, gdy zwrot z kapitału oscyluje na granicy jego kosztu, a wymogi regulacyjne są coraz większe – komentuje Mateusz Krupa, analityk Erste Securities. – Banki nie są organizacjami non profit – dodaje.
Wprowadzony w lutym 2016 r. podatek od aktywów banków kosztuje je 3,5 mld zł rocznie. Podwyższając opłaty i prowizje, banki szukają sposobów na uzupełnienie tego ubytku. Ze względu na słaby popyt na kredyty tylko część z nich podniosła marże kredytowe, a i to w niewielkim stopniu. Wolą się skupić na windowaniu innych opłat.