- Podwyżka już w tym roku stóp procentowych na podstawie prognoz dotyczących inflacji w 2023 r. byłaby ogromnym błędem – powiedział prezes NBP na piątkowej wideokonferencji prasowej.
Czytaj także: Glapiński: na razie bez szans na ujednolicone ugody frankowe
Odniósł się do oczekiwań, które widać na rynku finansowym już od kilku tygodni, a które wzmocnił środowy komunikat Rady Polityki Pieniężnej. Znalazł się w nich zarys nowych prognoz Departamentu Analiz Ekonomicznych NBP (w całości zostaną opublikowane w poniedziałek), z których wynika, że w najbliższych latach inflacja w Polsce będzie się utrzymywała stale powyżej celu banku centralnego (2,5 proc.). W tym roku, jak przewidują analitycy NBP, wyniesie najprawdopodobniej 3,2 proc. po 3,4 proc. w 2020 r., a w kolejnych dwóch latach odpowiednio 2,8 i 3,2 proc.
Prognozy DAE NBP wpłynęły na wyobraźnię uczestników rynku. W kontraktach terminowych zaczęli oni wyceniać wzrost trzymiesięcznej stawki WIBOR o 0,4 pkt proc. w perspektywie roku i o 0,9 pkt proc. w horyzoncie dwóch lat. Gdyby te oczekiwania miały być słuszne, tak samo musiałaby wzrosnąć stopa referencyjna NBP, która od maja ub.r. wynosi 0,1 proc. - Rynek nie ma racji – skwitował te oczekiwania prof. Glapiński. Jak przekonywał, rynek finansowy lubi zmienność i szuka pretekstów, żeby ją tworzyć. Teraz takim pretekstem są perspektywy ożywienia w światowej gospodarce, skutkujące wzrostem oczekiwań inflacyjnych.
- Prawdopodobieństwo podwyżek stóp procentowych w obecnej kadencji RPP (kończy się w pierwszych miesiącach 2022 r. – red.) wynosi zero. Nadal nie wyszliśmy na ścieżkę szybkiego wzrostu gospodarczego. Jeśli wyjdziemy, to wtedy zaczniemy się zastanawiać – tłumaczył prezes NBP. Jak podkreślił, osobiście bardzo chciałby, aby dyskusja o normalizacji polityki pieniężnej mogła się rozpocząć. Oznaczałoby to bowiem, że mamy do czynienia z inflacją odzwierciedlającą dobrą koniunkturę w gospodarce.