- UKNF opublikował szacunki kosztów różnych scenariuszy dotyczących hipotek frankowych. Nasze wewnętrzne opracowania prowadzą do zbliżonych, choć nie takich samych wyników. Nie należy przywiązywać się do tych liczb, bo wszystko zależy od tego ile ugód udałoby się zawrzeć – mówi Adam Glapiński, prezes Narodowego Banku Polskiego.
Czytaj także: Frankowicze. „Do tej pory propozycje ugód były niekorzystne”
- Wbrew lawinie pytań, które otrzymuję, NBP nie jest gospodarzem tego zagadnienia. Proszę swoje pytania kierować do UKNF i banków, które publicznie mówią, że chciałyby ugód, szczególnie do PKO BP. Mamy swoje obliczenia dotyczące wpływu na sektor bankowy. Podkreślam jednak, że do tej pory od przewodniczącego UKNF, którym jestem w dobrych relacjach, ja ani zarząd NBP nie otrzymaliśmy maila czy telefonu, w którym koncepcja ugód byłaby nam przedstawiona. Cala dyskusja w tej sprawie jest dla nas bardzo abstrakcyjna. Byłoby fajnie, gdyby się hipoteki walutowe dobrowolnie zamieniły się na złote. Tak samo jak dobrze by było, gdyby wszyscy byli piękni i młodzi. Ale to skomplikowany problem. Wydaje się, że spośród banków mających duży portfel tych kredytów zainteresowany jest tylko jeden. Jesteśmy w gotowości, aby pomóc rozwiązać ten problem, jeśli będzie konkretny projekt. Na razie go nie ma. To nie są decyzje tylko zarządów banków, ale także akcjonariuszy, do których jeszcze daleko – zaznacza Glapiński.
Ocenia, że banki czekają z decyzjami na przystąpienie do ugód na uchwałę Sądu Najwyższego, która zaplanowana jest na 25 marca. – Jeśli wtedy zostanie podjęta, będziemy mogli rozmawiać. Dwukrotnie publicznie przedstawiliśmy warunki brzegowe zaangażowania się NBP w ugody. Pierwszy i najważniejszy jest taki, że ugodami musi być objęta większość tych kredytów. Nie wygląda na to, aby został on spełniony. Dlatego NBP nie ma powodu, aby się teraz wypowiadać – dodaje szef polskiego banku centralnego.
- Możemy się zaangażować wyłącznie, jeśli przystąpi do ugód większość kredytów. NBP w żadnym wypadku nie może się angażować w podstawienie franków dla jednego banku. To byłoby łamanie zasad pomocy publicznej. Teraz widzę tylko jeden bank zainteresowany zamianą kredytów frankowych na złotowe. Możemy używać rezerw do stabilizacji notowań złotego, ale tylko w interesie całego sektora, całej gospodarki. Nie możemy ich stosować pomagając jednemu bankowi zwiększyć jego przewagę konkurencyjną względem tych banków, które nie przystępują do ugód – zaznacza.