Ostatnie dwa lata przyzwyczaiły, że banki tną oprocentowanie depozytów. Mogły sobie śmiało na to pozwolić, bo ich płynność była na tyle wysoka, że przy przeciętnym popycie na kredyt nie musiały walczyć o depozyty ich ceną. Tym bardziej że te płynęły do nich w tempie dwukrotnie szybszym, niż udzielały kredytów.
Rywalizacja toczyła się w zakresie kredytów, ale ostatnio tempo wzrostu depozytów wyhamowało i jest podobne jak kredytów. Jednak banki wciąż mają dobrą płynność i nie muszą jeszcze walczyć ceną o depozyty. Choć pojawiają się pierwsze podwyżki ich oprocentowania.
Lokaty wciąż ze stratą
Wzrost widać w cenach nowych depozytów dla gospodarstw domowych. Te na 1–3 miesiące wzrosły do 1,61 proc. we wrześniu z 1,52 proc. w czerwcu (w skali roku). Oprocentowanie depozytów na 3–6 miesięcy urosło do 1,72 proc. z 1,57 proc.
To wprawdzie niewiele i lokaty wciąż przynoszą realne straty (po uwzględnieniu inflacji i podatku Belki), ale wygląda na to, że trwający od sześciu lat trend cięcia oprocentowania dobiega końca. Decydują o tym głównie rosnące oczekiwania podwyżek stóp procentowych (być może nastąpi już w połowie przyszłego roku).