– Polskie banki coraz chętniej finansują odnawialne źródła energii. W mBanku już w 2019 r. przyjęliśmy specjalną politykę i przeznaczyliśmy na ten cel aż 4 mld zł. Grubo ponad połowa tego limitu jest już rozdysponowana – mówi Adam Pers, wiceprezes mBanku.
Deklaruje gotowość do kolejnego zwiększenia limitu na finansowanie zielonych projektów i dodaje, że transformacja energetyczna już się odbywa i zachodzi na poziomie samych przedsiębiorstw.
– Coraz częściej firmy zużywające po kilkadziesiąt megawatów rocznie chcą zbudować własną farmę fotowoltaiczną, która produkować będzie energię na ich potrzeby. Robią to, bo cena energii mocno rośnie i chcą się od tych zmian uniezależnić. Jest też jednak inny, coraz ważniejszy powód: ich kontrahenci, głównie firmy zagraniczne, żądają informacji o zostawianym śladzie węglowym. Firmy coraz częściej muszą ujawniać, co zrobiły w zakresie ESG, którego zielona transformacja jest znaczącym komponentem – mówi Pers. Przejście na zieloną energię bywa „wymuszane" przez zagranicznego właściciela działających w Polsce firm.
– Takie działanie będzie powodować „decentralizację" systemu energetycznego. Coraz częściej energia będzie wytwarzana blisko firm, które są jej konsumentami. Uniezależnienie się od zewnętrznych dostaw energii będzie decydować, czy taki biznes będzie konkurencyjny i przetrwa – dodaje wiceprezes mBanku.
Pozytywne podejście do OZE ma większość polskich banków. – To element zrównoważonego rozwoju i wsparcia transformacji energetycznej. Chcemy w tym aktywnie uczestniczyć – podkreśla Przemysław Gdański, prezes BNP Paribas Banku Polska. Dostrzega zwiększone zainteresowanie finansowaniem różnych projektów – zarówno dużych farm fotowoltaicznych czy wiatrowych, jak i indywidualnych instalacji, co przekłada się na wzrost akcji kredytowej w tym zakresie.